Czas na czwartą francuską markę, która miała swoje stoisko na targach Auto Shanghai 2017. Mowa oczywiście o Renault. Stoisko wyjątkowe, bo nie licząc przekroju samochodu elektrycznego (Zoe) oraz trzech modeli wyczynowych (Etoile Filante z połowy lat 50. XX wieku, aktualny bolid Formuły 1 oraz koncepcyjny bolid F1 jako wizja tych wyścigów za 10 lat) Renault pokazało wyłącznie SUV-y!
Ewidentnie więc francuska marka chce skorzystać na boomie związanym ze światowym szaleństwem na punkcie tych aut. Znamienne to jest zresztą – popatrzcie na główne zdjęcia w relacjach z Szanghaju. Zarówno u DS, jaki u Citroëna oraz Peugeota pokazaliśmy na nich SUV-y. I nie inaczej jest dziś, w przypadku Renault. Świat podąża w kierunku takich samochodów, czy nam się to podoba, czy też nie. Widać to było wyraźnie na targach Auto Shanghai 2017.
Zacznijmy zatem relację z Auto Shanghai 2017 od najmniejszego SUV-a Renault oferowanego w Chinach. To Captur. Auto napędzane oczywiście benzynowym silnikiem 1.2 o mocy 115 KM (jedyny w ofercie tego modelu w Chinach). Atrakcyjne wizualnie, wcale nie takie bardzo małe (Chińczycy lubią okazałe samochody) i zwyczajnie przyjemne w użytkowaniu. Ale wcale nie takie tanie! 179.800 juanów za jedno z prezentowanych aut, to cena porównywalna z bazową ceną… Citroëna C6! Tak, najtańsza C6-tka kosztuje w Chinach raptem 10.100 juanów więcej od Captura! A to jest równowartość mniej więcej 6.600 zł! Szokujące, prawda? Fakt – chodzi o jakąś drogą, może nawet najdroższą wersję Captura, ale nie zmienia to faktu, że jakoś wyjątkowo tanio nie jest.
Niestety mam tylko przykładowe ceny modeli Renault, a i to nie wszystkich. No ale jakieś pojęcie o tym, ile trzeba zapłacić, by być modnym w Państwie Środka już macie. O cenach nie samochodowych napiszę w oddzielnym materiale, zapewne jakoś tak w okolicach długiego weekendu majowego. A tymczasem wracajmy na Auto Shanghai 2017.
Większym od Captura modelem jest Kadjar, auto w Chinach również już znane. Bazowy silnik w tym modelu w Chinach, to 115-konna jednostka 1.2. Dostępna jest tylko w najtańszej wersji wyposażeniowej. Dobry start, żeby kupić kompaktowego SUV-a, a to wyposażenie takie całkiem mizerne, to nie jest. Jednak klienci za Wielkim Murem są coraz bardziej wymagający. Silnik ów ma cztery cylindry i turbinę i radzi sobie z napędzaniem Kadjara całkiem przyzwoicie.
Pozostałe wersje dostępne są z dwulitrowym benzyniakiem o mocy 150 KM. Wolnossącym. I łączonym – w najbogatszej odmianie – z napędem na cztery koła. Pali wówczas średnio 7,3 l/100 km, o 0,4 l/100 km więcej, niż wersje z napędzaną jedynie przednią osią. Spalanie Kadjara 1.2 producent określa na średnio 6,3 l/100 km. Seryjnie Kadjar sprzedawany jest z kołami 17-calowymi, ale w dwóch najbogatszych odmianach (w tym 4×4) klient otrzyma koła o cal większe. Jeśli jednak klient nie zdecyduje się na napędzanie obu osi, to może mieć układ Extended Grip.
Kadjar dostępny jest w jednym z pięciu kolorów, do tego dochodzą trzy tapicerki, w tym jedno półskórzana i dwie skórzane. Auto może być wyposażone w wiele udogodnień poprawiających zarówno komfort, jak i bezpieczeństwo podróży. W bogatszych wersjach oferuje się m.in. zestaw audio Arkamys, a w najbogatszej – na życzenie – zamienia go na Bose. Można mieć także R-Link 2, ale tylko w najbogatszych odmianach. Oferta jest niezła i na pewno nie wydaje się uboga w porównaniu z europejskimi rynkami. Ceny startują z poziomu 139.800 juanów, za najtańszą dwulitrówkę zapłacić trzeba 152.800 juanów, a cennik kończy się na wartości 208.800 juanów. Tyle trzeba szykować za wersję z napędem na cztery koła.
Spotkałem na ulicach Szanghaju jeden egzemplarz. Nic dziwnego – jest tam już od kilku miesięcy sprzedawany, więc ktoś na pewno go kupuje. Nowy Renault Koleos, na którego my w Europie ciągle czekamy. Na targach Auto Shanghai 2017 był prezentowany w kilku egzemplarzach. Ten okazały SUV oferowany jest w Chinach z dwoma różnymi silnikami. 2-litrowy benzyniak generuje 150 KM przy 6.000 obr./min., a maksymalną wartość momentu obrotowego wynoszącą 200 Nm osiąga przy 4.400 obr./min. Jest w stanie rozpędzić się z ta jednostką do 179 km/h. Oferowany jest tylko z napędem na przednią oś, a wszystkie koła mają średnicę 17 cali. Taki samochód spalać ma średnio, zdaniem Renault, niespełna 7 litrów benzyny na każde 100 km.
Większy, bo 2,5-litrowy benzyniak generuje 185 KM i – poza jedną wersją – łączony jest z napędem na cztery koła. Maksymalny moment obrotowy tej jednostki wynosi 233 Nm i uzyskiwany jest przy 4.000 obr./min. Ten silnik potrafi rozpędzić niemałego Koleosa do 187 km/h i zużywa średnio 7,9 l/100 km, chyba, że klient wybierze wersję napędzaną na jedną oś – wówczas średnie spalanie jest niższe o 0,2 l/100 km. Auto z większym silnikiem sprzedawane jest na kołach 18-calowych.
Wyposażenie bogate, ale nie ma się co dziwić – to auto z wysokiej półki. W dodatku w każdej wersji sprzedawane ze skrzynią CVT8, bo w tym segmencie komfort liczy się szczególnie. A jeśli klient chce, to otrzymuje to, czego oczekuje. To największy motoryzacyjny rynek świata i nie ma się co dziwić, że producenci walczą tu o każdego kupującego. I są skłonni realizować jego zachcianki.
Koleos z 2,5-litrowym silnikiem napędzany na obie osie potrafi kosztować w Chinach 269.800 juanów, czyli równowartość 162.000 zł To jedyna cena, jaką udało mi się „złapać” i nie pytajcie mnie nawet, która to wersja wyposażeniowa ;-) Wydaje mi się, że najbogatsza, ale proszę tego nie traktować szczególnie wiarygodnie – mandaryński wciąż sprawia mi trochę problemów ;-)
Na szczycie oferty Renault w Państwie Środka znajduje się może nie tyle SUV, co crossover. Mowa oczywiście o Espace. Na wystawie Auto Shanghai 2017 było to chyba najbardziej oblegane auto na stoisku Renault. Cały czas kłębił się w nim tłum Chińczyków, zwykle nie było widać większości auta, żeby mu zrobić zdjęcie! Z przywiezionego przeze mnie prospektu niestety niewiele wynika, ale wiem, że pod maską Espace’a może pracować silnik 1.8 (benzynowy oczywiście) generujący dzięki turbodoładowaniu 225 KM i 300 Nm. Niestety nie wiem nawet przy jakich prędkościach obrotowych. Podano za to, że przekazuje on napęd za pośrednictwem siedmiobiegowej dwusprzęgłowej przekładni.
Espace, to na rynku chińskim nowość. Nie przewiduje jej jeszcze oficjalna strona internetowa marki w Państwie Środka. Ten topowy model Renault trafi na chiński rynek jeszcze w tym roku.
Wiemy też, choć nie pokazano ich na targach Auto Shanghai 2017, że za Wielkim Murem Renault oferuje też Fluence (sedan wszak, więc to nic dziwnego) oraz… Megane R.S. Naturalnie w wersji III.
Renault sprzedało w Chinach w pierwszym kwartale br. ponad 20.000 samochodów. Nie jest to jakaś szokująca ilość, ale trzeba pamiętać, że marka stosunkowo późno weszła na ten rynek. Poza tym oferuje samochody relatywnie drogie. Mimo to jest to sprzedaż dynamicznie rosnąca, a trend ten zostanie z pewnością utrzymany dzięki rozwojowi sieci dealerskiej. Z aktualnych ok. 150 punktów sprzedaży pod koniec bieżącego roku ma się zrobić 200.
Poza tym Renault pokazał na targach Auto Shanghai 2017 przekrój przez elektryczny model Zoe, najlepiej sprzedający się samochód tego typu w Europie. W Chinach elektryczna motoryzacja jest bardzo popularna, choć dotyczy głównie jednośladów. Są jednak auta elektryczne (jeździ tam sporo Tesli, również SUV-ów), nawet mikrobusy na baterie! Prezentując na Auto Shanghai 2017 model Zoe Renault pewnie sonduje rynek dla tego samochodu. I choć w wielkich miastach auta nieduże, takie jak Zoe, nie są bardzo popularne, to kto wie, co przyniesie przyszłość.
Dziesiątki lat zaangażowania Renault w sport motorowy podsumowały trzy samochody – Etoile Filante, aktualny bolid Formuły 1 oraz wizję Renault w kwestii tego, jak będą wyglądały single-seatery F1 za dziesięć lat. Etoile Filante, to samochód, który w sierpniu 1956 roku ustanowił rekord prędkości wynoszący 308,9 mili na godzinę. Miało to miejsce na równinach słynnego słonego jeziora Bonneville w stanie Utah, w Stanach Zjednoczonych. Miałem już okazję obejrzeć to auto w ubiegłym roku na targach klasyków Retromobile w Paryżu. Robi wrażenie. Miło, że pokazano je także Chińczykom na Auto Shanghai 2017.
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze