Był czas, kiedy rajdy zarezerwowane były dla samochodów seryjnych, absolutnie identycznych z tymi, które kierowcy mogli kupić w salonach dealerskich. Żadne zmiany nie były dozwolone, nawet najmniejsze, pod karą dyskwalifikacji samochodu, a nawet całej stajni. Z jednej strony rajdy były mniej spektakularne, z drugiej – pozwalały dobrze ocenić walory drogowe samochodów tamtych czasów.
W latach 1950-1970 popularność zyskały rajdy maratońskie. To były wyczerpujące wyścigi na długich trasach (np. Wembley-Meksyk czy Londyn-Sydney) lub w rundach obejmujących trudny teren, a często nawet wiodące poza drogami, co zmuszało kierowców do pokonywania tras szutrowych, koryt rzek, czy mulistych podłoży.
Należałoby w wielu takich rajdach oczekiwać dominacji szybkich samochodów, jak Porsche czy Ferrari, albo też aut terenowych typu Jeep lub Toyota. Ale nie: szybkie sekcje zostały zrównoważone przez odcinki terenowe i odwrotnie. Tam, gdzie premiowany był niski prześwit, tam gorzej radziły sobie pojazdy terenowe. W terenie z kolei auta sportowe miały wiele problemów.
Idealną równowagę zapewniało hydropneumatyczne zawieszenie Citroënów DS, które pozwoliło wielkiemu francuskiemu autu pozostać przyklejonym do drogi na najszybszych trasach i podnosić się na drogach szutrowych. Świetnym przykładem był tutaj wyścig Liège-Sofia-Liège. I jak na trasach Belgii, Niemiec, czy Austrii wielkich problemów nie było, tak na terenie Jugosławii (był taki kraj…) załogi zmagały się z różnymi przeszkodami. Nie brakowało błota, lodu i skał.
Liège-Sofia-Liège – wyczerpująca impreza z roku 1961, zaliczana do jednej z najtrudniejszych wówczas na Starym Kontynencie. Dziesięć dni kurzu, kamieni i prędkości, w dniach od 30. sierpnia do 9. września, a na trasie cztery załogi w Citroënach DS/ID:
DS19 numer startowy 31: Lucien Bianchi – Georges Harris
ID19 numer startowy 48: Bob Neyret – Jacques Terramorsi
DS19 numer startowy 57: Roger Lageneste – Pierre Burglin
Czwarty DS19 prowadzony przez René Trautmanna musiał się wycofać po natknięciu się na przeszkodę.
DS z numerem 31 osiągnął metę najszybciej ze wszystkich, w rekordowym czasie 40 godzin i 58 minut. Oczywiście czas obejmował jazdę, a przecież załogi odpoczywały po drodze. Drugie miejsce należało do załogi korzystającej z samochodu Porsche, ale na trzeciej pozycji uplasował się DS z numerem startowym 48 (Bob Neyret / Jacques Terramorsi). Dzięki temu Citroën zdobył Puchar Konstruktorów rajdu Liège-Sofia-Liège.
Rok później sukces powtórzono – w pierwszej dziesiątce sklasyfikowano trzy Citroëny. Francuska marka znowu sięgnęła po Puchar Konstruktorów.
Długi marsz DS w rajdach i wyścigach, który rozpoczął się w roku 1956 zwycięstwem w Monte Carlo, był dopiero na począteku drogi. Wyższość techniczna niezwykłej francuskiej konstrukcji pozwoliła jej na sensacyjne wyczyny we wszystkich rodzajach zawodów, pozwalając jej na ostatni wyjątkowy sukces podczas Rajdu Maroka w 1975 r., kilka miesięcy po zakończeniu produkcji modelu!
Krzysztof Gregorczyk; zdjęcia: Citroën
Najnowsze komentarze