Citroën na Salonie Samochodowym w Genewie miał swoje w miarę stałe miejsce. W 2018 roku je zmieniono. Wciąż w tej samej hali, ale tym razem po sąsiedzku z Peugeotem. W sumie to nawet dobrze – niech Grupa PSA się trzyma razem. Wprawdzie w tym roku w Genewie była nieobecna marka DS Automobiles, ale i nowości żadnych w niej nie ma. Jesienią jest z spodziewany SUV DS 3 Crossback, pewnie zostanie pokazany w Paryżu.
Z grona marek PSA na Salonie Samochodowym w Genewie w 2018 roku nie było też Opla, acz pojawił się prezes tej marki. Szkoda – Opel ma zwykle ładne hostessy ;-) No ale trudno – jakoś to przeżyliśmy. Zresztą relacji z ich stoiska i tak bym nie robił – podobnie, jak większość z Was wychodzimy z założenia, że Opel jest marką niemiecką. Fakt, że jest w koncernie, to jeszcze za mało. Ale być może kiedyś ewoluujemy i o Oplu będziemy pisać.
Jeśli chodzi o Citroëna, to na Salonie Samochodowym w Genewie w 2018 roku pokazano największą zaplanowaną na pierwszą połowę roku premierę tej marki. Wprawdzie nie był to światowy debiut, bo globalna premiera miała miejsce na salonach w Brukseli i Wiedniu w styczniu, ale niewątpliwie genewskie targi mają o wiele więcej prestiżu. Są nieporównywalnie ważniejsze. Dlatego C4 Cactus, bo o nim mowa, budził duże zainteresowanie żurnalistów akredytowanych na GIMS.
Citroën sukcesywnie i konsekwentnie odnawia swoją gamę. Robi to począwszy od modeli miejskich i kompaktowych, a niedługo przyjdzie czas na większe samochody z szewronami. C3 sprzedaje się świetnie. Sprzedaż przekroczyła już poziom 300.000 sztuk. Utrzymany w podobnej stylistyce C3 Aircross już przed kilkoma tygodniami minął barierę 50.000 egzemplarzy. W przypadku obu tych modeli znacząca ilość sprzedaży, to zamówienia droższych wersji wyposażenia. Nierzadko dwukolorowych. Często dodatkowo spersonalizowanych. Bo te samochody najlepiej wyglądają właśnie wtedy.
Teraz przyszedł czas na C4 Cactusa. Przedstawiciele Citroëna, z którymi rozmawiałem na Salonie Samochodowym w Genewie podkreślali, że to nie nowy model, a jedynie lifting. Po czterech latach obecności na rynku – należał się. Ale zwróćcie uwagę na ciekawy fakt. Lifting, choć zmiany spore. Są producenci, którzy mniejsze liftingi nazywają nowymi generacjami! A tu nie tylko blachy się zmieniły, ale nawet zawieszenie!
Citroën C4 Cactus jest samochodem, w którym na dobrą sprawę zadebiutowało nowe zawieszenie. Docelowo ma ono trafić do wszystkich modeli z europejskiej gamy Citroëna, ale póki co znajdziecie je tylko w C4 Cactusie. Dzięki temu komfort porównywany przez producenta do latającego dywanu ma być dostępny dla każdego klienta marki, przynajmniej na Starym Kontynencie. Pierwsze opinie są pozytywne. My czekamy na test w polskich warunkach.
Citroën C4 Cactus wewnątrz zmienił się niewiele. Ma też – opcjonalne, ale dopłata jest niewielka – nowe fotele zgodne z filozofią Citroën Advanced Comfort. W ogóle marka na nowo definiuje pojęcie komfortu, traktując je wielopłaszczyznowo. Ma być komfort zawieszenia, komfort siedzenia, komfort akustyczny, komfort termiczny, nawet aromatyczny! I C4 Cactus ma być ambasadorem tego komfortu. Komfort stylistyczny, moim zdaniem, też został zachowany ;-)
Tylko nie sugerujcie się zdjęciem tylnego zawieszenia C4 Cactusa. Jestem przekonany, że ta czerwona taśma nie wchodzi w jego skład ;-) Acz może to jest właśnie ten odbojnik w zawieszeniu Progressive Hydraulic Cushions™ ;-) Wszak zapowiadano, że będzie to rozwiązanie dużo tańsze od hydropneumatyki, a to, co widać na zdjęciu na drogie – z całym szacunkiem – nie wygląda…
Ale nie żartujmy sobie. C4 Cactus wkrótce trafi także na nasz rynek. Ceny są znane od niemal trzech tygodni, więc jeśli ktoś z Was jeszcze się z cennikiem nie zapoznał, to sugerujemy kliknąć tutaj.
Niedługo do naszego kraju trafi także specjalna seria Citroëna C3. Pisaliśmy o niej na początku roku w odniesieniu do rynku francuskiego i niemieckiego. Okazuje się, że powinna niebawem być dostępna także nad Wisłą. Na Salonie Samochodowym w Genewie pokazano jeden egzemplarz tego modelu adresowanego raczej do Pań. A że dziś Międzynarodowy Dzień Kobiet, więc i czytającym nas przedstawicielkom płci pięknej składamy najserdeczniejsze życzenia. Na przykład takie, żebyście mogły się osobiście cieszyć z takiego C3 Elle. Fajne autko! Jak widziałem, nie tylko kobietom się na Salonie Samochodowym w Genewie podobało.
C3 Aircrossa też chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Miejski SUV o oryginalnej stylistyce. Podoba się na wielu rynkach, także w Polsce. Składając zamówienie, zwłaszcza na model personalizowany, trzeba się liczyć z oczekiwaniem. Moim zdaniem warto. Fabryki nie nadążają z produkcją. Citroën rozważa wprowadzenie dodatkowej zmiany w fabryce, w której tego SUV-a produkuje. Popyt przerasta podaż, ale to dobrze – pieniądze spływają do Citroëna i może się on dzięki temu spokojnie zająć przygotowaniem kolejnych modeli. Odświeżył segment B i B-SUV, odświeża segment C (powinniśmy wkrótce zobaczyć następcę C4, bo na razie rolę auta kompaktowego pełni w zasadzie C4 Cactus). Jeszcze w tym roku na rynki Starego Kontynentu trafi C5 Aircross, acz ma być zmieniony w stosunku do wersji, która jest oferowana w Chinach.
No i bardzo ważna kwestia – tak, będzie następca Citroëna C5. Ba, już jest. Są ludzie, którzy go widzieli. Oczywiście to jeszcze prototypy, ale myślę, że możemy się spodziewać tego samochodu w przyszłym roku. A to znaczy, że będzie prawdziwa bomba – wszak rok 2019 jest rokiem dla Citroëna bardzo ważnym. Marka będzie obchodziła setną rocznicę działalności w motoryzacji. Nie wiadomo jeszcze, jak będzie się nazywał następca C5, ale jedno jest pewne – Citroën znowu zadziwi świat!
A tymczasem marka skupia się na segmentach, w których albo zawsze była mocna, albo modnych. I to przynosi efekty. Jak wspominałem, zarówno C3, jak i C3 Aircross sprzedają się znakomicie. C4 Cactus też budził na Salonie Samochodowym w Genewie duże zainteresowanie. Jest szansa na dobrą sprzedaż. Raz z uwagi na kompleksowe podejście do komfortu. Dwa – tu nawet 110-konny PureTech świetnie sobie radzi z napędzaniem tego lekkiego samochodu. 130 KM nie jest konieczne, ale jeśli ktoś sobie życzy – proszę bardzo. Do tego „uspokojona” stylistyka, która niekoniecznie przypadnie do gustu fanom marki może jej zjednać całkiem nowych klientów.
Segment SUV-ów uzupełni jesienią wspomniany C5 Aircross, a potem przyjdzie pora na inne samochody, także „normalniejsze”.
Tymczasem (Grand) C4 Picasso zamienił się w (Grand) C4 Spacetourera. Samochód pozostał jednak funkcjonalny, komfortowy i atrakcyjny. Zmiana nazwy, to nie rewolucja, choć po dwóch dekadach Pikusiów trochę trudno będzie nam od tego odejść. Było tu wszak kilka modeli w rodzinie i trochę szkoda. Ale że świat pędzi do przodu, to i tego typu zmiany trzeba zaakceptować.
W zamian rozrośnie się gama Spacetourerów. Na Salonie Samochodowym w Genewie pokazano auto, które swój debiut miało w ubiegłym roku we Frankfurcie. Niby jako koncepcja, ale tak naprawdę Spacetourera Pössl można (przynajmniej za Zachodzie) skonfigurować pod własne potrzeby i zamówić do produkcji. Jeśli ktoś lubi długie wycieczki samochodowe, a nie chce wielkiego kampera, to jest to ciekawa propozycja.
Na Salonie Samochodowym w Genewie w 2018 roku zadebiutował też nowy Citroën Berlingo. Tu zmiany nie wydają się na pierwszy rzut oka aż tak duże, jak w Rifterze, ale tak naprawdę auto jest ciekawe. Można w nim mieć system Head-Up Display, a kokpit odrobinę upodobniono do wnętrza C4 Cactusa. Odrobinę. Berlingo pozostało samochodem bardzo funkcjonalnym, przestronnym, a po targowych oględzinach przyczepić się mogę w zasadzie tylko do krótkich siedzisk drugiego rzędu. Analogicznie, jak w przypadku peugeota Riftera. No ale to nic dziwnego – wszak technicznie są to samochody bliźniacze.
Zarówno Carlos Tavares, prezes Grupy PSA, jak i Linda Jackson, prezeska Citroëna, podkreślali, iż marka ma się dobrze. Rozwija się, dynamicznie zwiększa sprzedaż, a jedynym regionem, w którym to ostatnio kuleje, są Chiny. Jednakże i tam w ostatnich miesiącach trochę się sytuacja poprawiła. Na C5 Aircrossa zdecydowało się już ponad 30.000 klientów za Chińskim Murem. Ciekawe, jak to auto zostanie przyjęte w Europie.
Wygląda na to, że Citroën złapał wiatr w żagle. Będziemy mu tu mocno kibicować, żeby nabrał rozpędu i by także w Polsce wrócił do pierwszej dziesiątki najpopularniejszych marek. Po wynikach sprzedaży C3 i C3 Aircrossa nad Wisłą widać, że klienci zaakceptowali kierunek, w którym marka podąża.
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze