Renault boryka się ostatnio ze znaczącym spadkiem sprzedaży samochodów wypuszczanych pod macierzystym logo. Być może to efekt niezbyt wyraźnie odświeżanej ostatnimi czasy gamy modelowej, a po części też paroma wpadkami nie tyle problematycznymi, co drobnymi i deprymującymi w przypadku ostatnich produktów. Psuły się drobiazgi, które jednak zepsuły wizerunek marki, w efekcie czego podburzyły zaufanie do francuskich produktów.
Teraz jednak Renault ostro weszło do gry. Pokazało nowe modele, jeszcze więcej nowości przygotowuje na nadchodzące dwa-trzy lata, poprawiło jakość, a przy tym wszystkim umiejętnie wzbudzało zainteresowanie nową Laguną, która była jednym z największych przebojów tegorocznego Salonu Samochodowego we Frankfurcie. Aby jeszcze bardziej podsycić emocje, oprócz produkcyjnych wersji Laguny (od razy liftback i kombi), pokazano też koncepcyjną Lagunę coupe. I był to chyba jeden z najczęściej fotografowanych modeli podczas dni prasowych!
Zanim jednak przejdę do relacjonowania tego wszystkiego, co zobaczyłem na stoisku Renault, kilka słów poświęcę Dacii, której samochody stały w bezpośrednim sąsiedztwie aut z macierzystego koncernu. I muszę przyznać, że Dacia mnie zawiodła…
Dlaczego? Cóż – spodziewałem się coś więcej po marce, która wzbudza tak wielkie zainteresowanie na największym europejskim rynku motoryzacyjnym. Nieważne, że początkowo Logan w ogóle miał nie być oferowany w Niemczech. Skoro już się tam sprzedaje, co więcej – sprzedaje się naprawdę znakomicie! – to trzeba było iść za ciosem i pokazać pełną gamę Logana. Pokazać model pick-up, który już trafił do produkcji…
…a także zaprezentować oferowaną już od pewnego czasu na niektórych rynkach wersję van…
Niestety – Dacia się na to nie zdobyła. Czy to z powodu obaw, że przedsiębiorczy Niemcy i tak będą kupowali rodzime produkty kierowane do small-bussinessu? Według mnie Rumuni do spółki z Francuzami powinni zaryzykować i wprowadzić do oferty użytkowe wersje Logana. A przynajmniej pokazać je na tym najważniejszym autosalonie w Europie i sprawdzić reakcje poddanych Angeli Merkel.
Z nieznanych mi powodów nie pokazano jednak ani pick-upa, ani vana. Dacia zaprezentowała za to znane modele – Logana sedan i kombi. Pokazano obie wersje modelu MCV – pięcio- i siedmioosobową, pokazano sedany, a najbardziej szczycono się wprowadzeniem do oferty mocniejszej, niż dotychczas oferowana, jednostki 1.5 dCi o mocy 63 kW (85/86 KM).
Owszem – to bardzo oczekiwana zmiana. Na pewno Logan MCV z tym silnikiem zyska więcej zwolenników, niż dotychczas oferowana wersja 68-konna. Tym bardziej, że dopłata do niej na polskim rynku wyniesie jedynie 2.300 zł. Komplet aktualnych cen na Logany znajdziecie tutaj.
Jako się więc rzekło – poza nową w gamie Logana jednostką napędową, Dacia nie pokazała nic, co mogłoby rzucić na kolana. No, prawie nic…
Hostessy były rzeczywiście całkiem sympatyczne, pamiętać bowiem należy, że Dacia jest marką raczej budżetową, a po firmie tnącej koszty zwykle nie oczekujemy zbyt wiele. To błędne myślenie, o czym przekonałem się nie tylko na stoisku rumuńskiego producenta, ale i na pokładzie samolotów taniej linii, którymi leciałem do Frankfurtu i z powrotem… Stewardessy były naprawdę fajne, a dziewczynom mógł przypaść do gustu także młody steward, który wspomagał trzy swoje koleżanki w drodze do Polski ;-)
Wróćmy jednak do samochodów, bo o samolotach jeszcze coś napiszę w całkiem oddzielnej relacji.
Dacia sprzedaje się w Niemczech nieźle i chyba głównie na znaczącym zwiększeniu tej sprzedaży importer chciał się skupić we Frankfurcie. Dlatego pokazał auta, które bez problemów może zaoferować niecierpliwym Niemcom, zaś na pick-upa, czy vana zapewne kazałby im czekać. Stąd obecność kilku sztuk sedanów i kombi, które – choć znane nie od dziś – cieszyły się sporym zainteresowaniem żurnalistów. Zapewne w czasie dni ogólnodostępnych (ruszyły wczoraj) stoisko Dacii będzie mocno oblegane. A na co można tam popatrzeć?
Na szczęście honor firmy ratował jeszcze francuski Heuliez. Tak, tak – ta sama firma, o której wspominałem we wczorajszej relacji dotyczącej Peugeota. Oprócz bardzo ciekawego modelu Macarena (bazującego na Peugeocie 407 oryginalnego czterodrzwiowego kabrioletu), pokazano też Logana, którego wprost nie mogłem się naoglądać. Zrobiłem mu oczywiście parę zdjęć, które niniejszym Wam prezentuję.
To pojazd całkowicie rekreacyjny bazujący na modelu MCV. Zlikwidowano mu jednak twardy dach, a w zamian wstawiono dwa moduły – jeden jest elementem szklanym, zaś drugi można rolować. Auto ma opuszczaną burtę tylną, w której mieści się na dodatek składana pochylnia umożliwiająca wjeżdżanie, bądź zjeżdżanie po niej do środka samochodu np. niewielkim quadem.
Wzbogacono też odrobinę wnętrze ożywiając je stylistycznie.
Wewnątrz da się pewnie przewieźć także inne pojazdy, typu skuter śnieżny, czy wodny.
Ten ciekawy samochód skierowany jest, jak widać, do młodych ludzi żyjących bardzo aktywnie, a jego cena powinna odbiegać dość znacznie od droższych konstrukcji opartych o spore pick-upy, czy wręcz zestawy terenówka+przyczepka.
A teraz czas na Renault. Po dej dawce emocji ze strony firm zależnych, bądź współpracujących z francuskim koncernem, czas na mnóstwo wrażeń z firmy macierzystej. A zapewniam Was – było co oglądać… Między innymi również z tego powodu zostawiłem relację ze stoiska Renault na koniec, jako swoistą wisienkę na torcie…
Kiedy podchodziło się pod stoisko Renault, wzrok padał na coś niesamowitego. Coś, co przyciągało wzrok bez względu na to, w której części wystawy francuskiego koncernu się było. Coś, co przykuwało wzrok z powodu swoich barw, oświetlenia, nietuzinkowych rozwiązań. Coć, co powinno wejść do produkcji po drobnych tylko zmianach wewnątrz kabiny. Coś, co nazywa się Renault Kangoo Compact Concept.
Samochód ten zalewał zwiedzających niebanalnością rozwiązań, ciekawymi koncepcjami, a podejrzewam, że niektóre pomysły już wkrótce zostaną zaadaptowane przez polskich pseudotunerów do ich Golfów i Beemek trójek ;-)
Oni to jednak zrobią bez francuskiego polotu i choć wzorce mają dobre, to wyjdzie, jak zwykle ;-)
Wnętrze Kangoo Compact Concept zdradza prawdziwie rekreacyjne przeznaczenie samochodu. Na opuszczanej burcie znalazło się miejsce-podstawka na dwie pary rolek. Zresztą na panelach LCD obok pojazdu prezentowany był film, na którym dwoje ludzi wysiada z takiego oto auta, zamienia buty na rolki i rusza jeździć na dwóch nogach, zamiast samochodem. Bardzo ekologiczne podejście ;-)
Wszystkie detale tego koncepcyjnego samochodu zostały starannie wystylizowane.
Auto wzbudzało zrozumiałe zainteresowanie, a był to dopiero przedsmak emocji…
Największą gwiazdą nie tylko stoiska Renault, ale i chyba całych targów, była światowa premiera nowej Laguny. Od wielu miesięcy jest to bardzo wyczekiwany samochód, a Renault od dawna zapowiada, że jakość wykonania i kontrola jakości elementów nie będzie sobie miała równych. Dzięki temu Laguna ma trafić do grona trzech najlepszych i najmniej awaryjnych samochodów w swojej klasie, a poparciem tych zapowiedzi jest trzyletnia gwarancja ograniczona przebiegiem 150 tysięcy kilometrów.
Jako się rzekło – Renault pokazał od razu liftbacka i kombi, co zdarza się w dzisiejszym świecie stosunkowo rzadko. Widać, że atak francuskiego koncernu ma być zmasowany, a klienci zaskoczeni zarówno jakością, jak i gamą modeli i wersji.
Zrozumiałe jest, że Laguna była oblegana przez dziennikarzy i zapewne teraz wzbudza ogromne zainteresowanie tzw. normalnych ludzi ;-) Pokazano bowiem auta na platformach, przeznaczone jakby tylko do zdjęć poglądowych, ale oddano też „do pomacania” kilka modeli z obu dostępnych wersji nadwoziowych. Nie wolno było dotykać jedynie koncepcyjnego coupe, ale o nim za chwilę…
Skoro jednak można było wsiąść do Laguny, wszystkiego dotknąć, a jedynie jeździć po hali wystawowej nie pozwalano, to trzeba było te możliwości wykorzystać. Też oczywiście wsiadłem, też zrobiłem trochę zdjęć i muszę przyznać, że nowa Laguna… nie zaszokowała mnie jakimś szczególnym spasowaniem elementów. Owszem – jest dobrze, rzekłbym nawet, że bardzo dobrze, ale już w poprzednim modelu było znakomicie! Nie powiem, żebym był szczególnie zaskoczony jakością, która już w testowanej przez nas poprzedniej generacji była znakomita. Może dlatego, że była to wersja raczej dla wybrańców…
Co prezentuje sobą nowa Laguna? Cóż – to wysmakowane stylistycznie auto, a wersje pokazane we Frankfurcie były oczywiście jednymi z tych lepiej wyposażonych. Tak, czy inaczej trzeba jednak przyznać, że materiały użyte do wykończenia samochodu są dobrej jakości i świetnie wyglądają. Także koncepcje stylistyczne całej deski rozdzielczej zdecydowanie mogą się podobać, a opisy urządzeń i zegarów są jasne i czytelne. Na szczęście Francuzi nie poszli w złym kierunku i nie uprościli wszystkiego wpadając w niemieckie rozwiązania, lecz pozostali sobą, stosując wysmakowane, wysublimowane wręcz, rozwiązania.
Czy sylwetka nowej Laguny może się podobać? Cóż – na to pytanie będziecie sobie musieli odpowiedzieć sami, przy czym i tak część z Was pewnie wstrzyma się z oceną do czasu ujrzenia tego samochodu na własne oczy. Co ja mogę napisać? Hmmm… Od razu widać, że to Renault, ale ciężko mi ocenić, czy to ładne Renault… Żartuję ;-) Podoba mi się, choć osobiście – z uwagi na stylistykę – wybrałbym liftbacka. Kombi podoba mi się mniej, choć jest bardziej praktyczne i… oferuje sporo więcej miejsca nad głowami wysokich pasażerów posadzonych z tyłu. Jeśli ktoś ma 180 cm lub więcej, to może mieć problem z podsufitką Laguny liftback. Owszem – to zarzut, który można skierować praktycznie pod adresem każdego tego rodzaju auta, niemniej jednak wcale nie tłumaczy to francuskiego producenta. Tym bardziej, że ludzkość rośnie, przeciętny wzrost mieszkańca naszej planety się zwiększa, może czas więc zauważyć to także przy projektowaniu samochodów? Dobrze by było, gdyby wpadli na to właśnie Francuzi…
Jeśli już jesteśmy przy ponadwymiarowych pasażerach, to trzeba przyznać, że przy normalnym ustawieniu przednich foteli Laguna oferuje sporo miejsca na nogi pasażerom siedzącym na kanapie z tyłu. Miejsca tego jednak może zabraknąć, kiedy przednie fotele zostaną maksymalnie przesunięte do tyłu. Wprawdzie przewieziecie wówczas całkiem wygodnie bardzo wysokiego pasażera z przodu, ale za nim lepiej nikogo już nie sadzajcie.
W odmianie Grandtour Laguna oferuje pasażerom tylnej kanapy już sporo więcej miejsca nad głowami. Poza tym przewidziano w niej wieszaczki, w które można wsunąć haczyki trójkątnych wieszaków do marynarek. Już gdzieś widziałem takie rozwiązanie ;-) ale to bardzo dobrze – auto klasy średniej często przecież jest wykorzystywane przez panów w marynarkach. Trzeba przewidzieć, że niektóre materiały mogą się miąć, lepiej więc górną część garnituru zdjąć i powiesić z tyłu, co Renault świetnie umożliwia.
Spodobały mi się też lampki w Lagunie. Mają trzy stopnie działania, albo raczej dwa działania i jeden niedziałania ;-) Czyli albo się świecą zawsze, albo tylko po otwarciu drzwi, albo nie świecą wcale. Nawet wówczas jednak można odpowiednimi przyciskami zapalić zintegrowane z nimi okrągłe lampki dające punktowe światło – doskonałe choćby do czytania mapy. Takie lampeczki są cztery – po jednej dla kierowcy i dla każdego pasażera siedzącego na skrajnych pozycjach. Czytać mapy nie powinien więc ktoś siedzący na środku tylnej kanapy ;-) Patencik fajny, a światło emitowane przez lampki powinno być wystarczające w większości przypadków, skoro jego ślad był dostrzegalny nawet w dość mocno oświetlonej hali 3.1 frankfurckiego IAA’2007.
Skoro jesteśmy przy oświetleniu, to fajnie rozwiązano także podświetlenie lusterka w osłonie przeciwsłonecznej. Lampka podświetlająca twarz umieszczona jest w podsufitce, a zapala się dopiero po odsunięciu zasłaniającej lusterko zasuwki. Bardzo fajne rozwiązanie.
No i przyszedł czas na Lagunę coupe… Auto prezentowano na obrotowej platformie, na którą prowadziły dwa schodki. Ten wyższy znajdował się już na poziomie platformy, ale nie wolno było na nim stanąć! Pilnujący samochodu pan z obsługi tolerował wejście na schodek pierwszy, ale z drugiego już skutecznie wszystkich ściągał i nie miało znaczenia, czy ktoś miał na kamerze napis Reuters, czy koszulkę z napisem Francuskie.pl ;-) Nie przeszkodziło mi to jednak w zrobieniu całej masy zdjęć, z których część prezentujemy poniżej.
Bardzo spodobały mi się tylne światła. Ich prosta linia doskonale harmonizowała z „napompowanymi” błotnikami, a duża głębokość ryflowania czyniła je niepodobnym do jakiegokolwiek innego rozwiązania, jakie miałem okazję oglądać.
Ponieważ, jak widać na powyższych zdjęciach, drzwi od strony kierowcy były otwarte [skąd ja znam ten sposób ich uchylania?… ;-)))], nie omieszkałem zrobić kilku zdjęć wnętrza.
Napis Renault na desce jest… wyświetlany!
Oczywiście nowa Laguna nie była jedyną premierą, jaką Renault przygotował na frankfurcki salon. Po raz pierwszy właśnie w Niemczech zaprezentowano użytkową odmianę Clio, czyli wersję kombi. Clio Grandtour wzbudzało duże zainteresowanie żurnalistów. Wszak wcześniej można było zobaczyć tylko dwa oficjalne zdjęcia tego samochodu. To było dla nas zdecydowanie za mało, dlatego dorobiłem kilka swoich fotografii, którymi się z Wami dzielę.
Jak widać powyżej – bagażnik Clio Grandtour sprawia naprawdę dobre wrażenie. Mieści wprawdzie tylko 439 litrów, co może nie szokuje pojemnością, ale ma za to bardzo regularne kształty. Z pewnością jest się w niego w stanie zapakować przeciętna polska rodzina, która nabędzie tę odmianę Clio. Wszak wiadomo, że u nas samochód musi zwykle pełnić różnorakie funkcje, gdyż często jest jedynym środkiem transportu w rodzinie.
Nie zabrakło także typowych hatchbacków z rodziny Clio…
Pokazano również limitowaną wersję Rip Curl
Kolejną światową premierą przygotowaną przez Renault na 62. IAA we Frankfurcie, było nowe Kangoo. Zaprezentowano kilka sztuk tego ciekawego użytkowego samochodu i muszę przyznać, że zmiany poszły w dobrym kierunku. Dotychczasowe wersje były nieco siermiężne, ich wykonanie i spasowanie elementów pozostawiało trochę do życzenia, choć samo auto jest generalnie niezawodne. Ot – taki mały wół roboczy. Teraz francuski koncern najwyraźniej uczynił ukłon w stronę klientów chcących wykorzystywać Kangoo, jak typowego kombi-vana, więc ucywilizował wnętrze. Oto kilka fotografii prezentujących nowe Kangoo.
Na stoisku Renault nie mogło zabraknąć także produkowanego w Słowenii nowego Twingo. My oglądaliśmy to auto już w Genewie, ale teraz, kiedy jest ono sprzedawane już na kilku europejskich rynkach, warto było mu poświęcić nieco uwagi – wszak to były już normalne, produkcyjne wersje.
Oczywiście prezentowano także kompakt Renault – Megane – dostępny na rynku już od ładnych kilku lat. Może właśnie dlatego przeznaczono mu nieco skromniejszą ekspozycję, ale nie znaczy to, że pokazano go nieciekawie. Otóż Megane występowały we Frankfurcie w różnym charakterze. Zaprezentowano przy jego pomocy dbałość o ekologię…
…przyjemność z podróżowania z otwartym dachem…
…samochód najzwyklejszy ze zwykłych (jeśli taki w ogóle może być samochód francuski…)…
…aż po auto dla ludzi lubiących sportowe doznania i uwielbiających czuć pod prawą mogą moc zauważalnie ponad 200 koni mechanicznych…
Akcentów sportowych było zresztą na stoisku Renault więcej… Pokazano nie tylko modele Clio F1 i Megane F1, ale również bolid F1 oraz silnik wykorzystywany w królowej sportów samochodowych.
Zaangażowanie w sportach samochodowych nie przeszkadza koncernowi Renault dbać o środowisko naturalne. Niemal wszystkie pokazane samochody oznaczone były logiem eco2.
Francuzi chwalili się swoimi czystymi silnikami, w części których z powodzeniem stosują tzw. downsizing, dzięki temu emisja dwutlenku węgla, czy innych zanieczyszczeń wydalanych wraz ze spalinami zostaje znacznie zminimalizowana.
Logo eco2 znalazło się zresztą także na sporych pojazdach, na przykład na modelu Renault Trafic, do napędzania którego służy paliwo ze znaczną domieszką biokomponentów, tzw. biodiesel B30. Zainteresowanych tematem odsyłamy do naszego artykułu poświęconemu wprowadzeniu symbolu eco2.
Ekologia była wszechobecna. Bardzo nas to cieszy, bo przecież rosną nasze dzieci, a od środowiska, w jakim przyjdzie im żyć w najbliższych latach, zależy przecież komfort ich egzystencji. A komfort ów wypływa nie tylko z samochodów francuskich…
Dzieci, skoro już o nich mowa, na pewno dobrze się czują w samochodach klasy van i mini-van. Tych również nie zabrakło na frankfurckim Salonie Samochodowym. Renault pokazał dwa sztandarowe modele – Espace i Grand Scenic.
Nie zabrakło również zdecydowanie niedocenianego przez klientów (czy może raczej przecenianego przez Renault…) Modusa…
…zaś Renault Koleos stanowi zapowiedź przyszłorocznej inwazji koncernu na dynamicznie się rozwijający segment SUV-ów.
To już koniec moich wrażeń związanych z pobytem we Frankfurcie, a przynajmniej koniec ich podstawowych trzech części. Do tematu na pewno jeszcze wrócę, żeby opisać parę spraw związanych z moim wyjazdem, które jednakże nie pasowały specjalnie do umieszczenia ich w opisach stoisk poszczególnych francuskich marek. Do zobaczenia więc przy następnej okazji!
Relację napisał i zdjęcia zrobił
Krzysiek Gregorczyk.
Najnowsze komentarze