Nowy Citroen C4 Cactus jest bardziej komfortowy i cichszy od poprzedniego modelu. Co się jednak stanie, kiedy Amerykanin wybierze się do Europy i będzie chciał zweryfikować ile prawdy jest w zapowiedziach producenta? Spostrzeżenia mogą być… zaskakujące. Poczytajcie.
„Czytając specyfikację mógłbym pomyśleć, że Cactus będzie nudny. C4 Cactus PureTech 110 S&S EAT6 przyspiesza o 0 do setki w 9,9 sekundy. Raczej wolno. Trzycylindrowy silnik o pojemności 1.2 litra, który daje 108 koni mechanicznych. Wszystkie to brzmi raczej jak budżetowy samochód, prawda? Ale jednak nie! Ten crossover ma jakiegoś cholernego ducha. Uwielbiam dziwacznie wyglądające samochody, ale to nie wygląd Cactusa mnie urzekł, choć z pewnością zasługuje na pochwałę. Samochód tej wielkości nie powinien po prostu jechać tak dobrze. Auto jest lekkie i to ma wpływ na odczucia z jazdy. Efekt? Jest lekko, zwiewnie, dynamicznie. Zaskakujące!
Nie mogłem się też napatrzeć na niego z zewnątrz. Miałem bardzo mieszaną pogodę, czasem słońce, czasem deszcz. Na każdym tle auto wyglądało świetnie. Sposób, w jaki zbudowano wnętrze sprawia, że czułem się tam po prostu dobrze, chociaż był to mój pierwszy kontakt z Citroenem! Nie ma tutaj rozbudowanych systemów, skomplikowanej gałkologii. Ma to swoje plusy. I chociaż wnętrze jest pozbawione tego co z znamy z klasycznych samochodów, to bynajmniej nie jest ubogo.
Wszystko, co niezbędne, jest na miejscu, a niezbędne bajery też po prostu mamy dostępne – Apple CarPlay, fajne; automatyczne wycieraczki przedniej szyby, zgrabne; kamera cofania, woow – wystarcza! Niewiele jest na całej desce rozdzielczej. Kierownica? Tempomat, przycisk do nawiązywania połączeń. Środkowy konsola? Awaryjne. Uważam, że przyciski są lepsze, ale nic tutaj mnie nie wkurzało. I nic nie wygląda na tani plastik. Citroen, zamiast wcisnąć miliard guzików od technologii nowej generacji, pokrywających każdy centymetr powierzchni, daje nam jasną, czystą przestrzeń, przyjemność dla oczu i parę centymetrów miejsca więcej.
Siedzenia też mają w sobie coś wyjątkowego. Citroen nazywa je fotelami o podwyższonym komforcie i cokolwiek zrobili, będę to wychwalał i mówił o tym bez końca. Dlaczego? Za każdym razem, gdy moja dziewczyna siadała koło mnie w aucie, było jej tak komfortowo, że zdarzały się i drzemki. Niełatwa rzecz w jadącym samochodzie. Kabina była cicha i po prostu przyjemna. Miejsca na bagaże też nam nie brakowało.
Próbuję Wam powiedzieć, że Cactus wie jak to powinno być. Czytałem w niektórych testach, że nowy Cactus cierpi na kryzys wizerunkowy, że auto jest zbyt grzeczne. Nie mogę się z tym zgodzić. Dawne panele air bump na zewnątrz samochodu zostały znacznie zredukowane, ale nie jest tak, że Cactus jest obecnie nierozpoznawalny wśród nieskończonego morza crossoverów. Łatwo mi go było odnaleźć wśród morza innych samochodów. Na schowku przed pasażerem znajduje się zestaw 32 dopasowanych wizualnych kropek na początku może wydawać się nieco bez zastosowania, ale pomaga to zachować charakter Cactusa. Dla codziennej jazdy ten samochód będzie oszczędny, łatwy w prowadzeniu i dający dużo radości z jazdy. Dla entuzjastów motoryzacji może nic specjalnego, ale jeździ po prostu dobrze.
Każdy nowy, średnioziomowy crossover wytyczony przez producentów samochodów jest albo nudny, albo jakiś hybrydowy / całkowicie elektryczny projekt, który jest… w porządku. Nie mogę powiedzieć tego samego o Cactusie. Coś jest w Citroenach! Nowy Citroen Cactus mnie urzekł. Pokochałem ten samochód i nie za bardzo miałem ochotę go oddawać. Życie jest jednak okrutne. Co prawda Citroën planuje powrót do USA, ale plany na ten temat są niejasne i wydają się skupiać na car sharingu. Tak więc prawdopodobieństwo posiadania Cactusa w Stanach wydaje się na razie całkiem nikłe. Mogę tylko z zazdrością patrzeć, jak nasi europejscy przyjaciele doświadczają codziennego życia za kierownicą Citroena.
Wiem, że to całkowicie bezsensowne, ale to zbrodnia, że nie możemy mieć Cactusa w Stanach”.
źródło: Jaloponik
Najnowsze komentarze