W tego typu imprezach nie ma aż tylu kibiców, co w rajdach płaskich. Za to rajdy cross-country są idealnym poligonem do sprawdzania wytrzymałości podzespołów i technologii, które z czasem trafiają do seryjnych samochodów. Do tego – co by nie powiedzieć – są nośne medialnie, choćby z uwagi na wspaniałe zdjęcia. Takie, jak te, które ilustrują Rajd Maroka, w którym na czele wciąż jest załoga jadąca Peugeotem 3008 DKR.
Rajd Maroka, to taki trochę mały Dakar. A z uwagi na termin w kalendarzu można go traktować jako doskonały sprawdzian przed Dakarem. I zdecydowanie jeden z ostatnich etapów przygotowań do południowoamerykańskiego maratonu.
Wczorajszy etap nie był zbyt długi, ale i tak został przerwany na pierwszym punkcie kontroli czasu po 130 kilometrach etapu. Trasa, którą miały jechać załogi, konkretnie koryto rzeczne, została zalana, więc zarządzono neutralizację i załogi pojechały w dalszą drogę kolumną.
Jak wspominałem wczoraj, na trasę jako pierwsi wyruszyli Sebastien Loeb i Daniel Elena. Załodze przytrafiło się parę drobnych błędów nawigacyjnych, ale i tak pozostała na miejscu lidera klasyfikacji generalnej. Jej przewaga stopniała jednak do pięciu minut.
Z kolei Carlos Sainz i Lucas Cruz uzyskali na CP1 najlepszy czas i potwierdzili, że są w stanie odnosić etapowe zwycięstwa. Niestety wieczór przyniósł zimny prysznic, który w tych warunkach może i byłby oczekiwany, ale nie w tej postaci. Na załogę Peugeota nałożono aż 50-godzinną karę czasową za… „niejasną komunikację z dyrekcją wyścigu”. Nie wiemy jeszcze, jaką decyzję podejmie ekipa Peugeota w odpowiedzi na tę karę.
Rajd Maroka w drugim etapie prowadzić miał przez wydmy, ale i przez zalane i błotniste trasy. Temperatura była znacząco niższa, niż podczas pierwszego etapu – średnia sięgnęła „tylko” 31ºC. Prędkość maksymalna Peugeotów była zbliżona do tej, jaką załogi osiągały dzień wcześniej – tym razem wyniosła 194 km/h.
„Naprawdę niełatwo było nam jako pierwszej załodze na trasie. Roadbook w niektórych fragmentach znacząco odbiegał od tego, co zastaliśmy w terenie. To efekt choćby zalanych terenów. Z powodu deszczu niektórych punktów terenowych nie dało się zauważyć. Myślę, że w tych warunkach uzyskaliśmy dobry wynik. Przerwanie etapu i neutralizacja były logicznym rozwiązaniem. Oczywiście wolelibyśmy jeździć, ale skoro warunki na to nie pozwalają, to lepiej nie ryzykować. Najważniejsze, że jesteśmy cały czas zmotywowani do walki” – powiedział Sebastien Loeb.
„Dobrze nam się jechało, dopóki etap nie został przerwany. Nie mieliśmy problemów na trasie i byłem bardzo zadowolony z samochodu. Uzyskaliśmy najlepszy czas na CP1. Nie zgadzam się jednak z wieczorną decyzją o nałożeniu na nas kary. Na pewno będę walczył na kolejnych etapach” – dodał Carlos Sainz.
Trzeci, niedzielny etap został zmodyfikowany z uwagi na warunki pogodowe. Załogi ruszyły na trasę wcześnie rano. Po pokonaniu 410-kilometrowej dojazdówki czekał ich 143-kilometrowy etap jazdy na czas. Trasa wiedzie niedaleko Atlantyku i obfituje w piękne krajobrazy. Zapewne zobaczymy niektóre z nich na zdjęciach z kolejnej relacji.
Krzysztof Gregorczyk; zdjęcia: Peugeot Sport
Najnowsze komentarze