Czas na ostatnią relację z Salonu Samochodowego we Frankfurcie. Ostatnią, choć dopiero trzecią? Tak. Niestety w tym roku tę ważną imprezę „odpuściło” wielu producentów. Nie tylko Peugeot i DS Automobiles, ale też na przykład Fiat. Wiecie zaś już, że była (jest!) Dacia i Citroën. Marka Renault we Frankfurcie również była obecna. Pokazała nie tylko interesujący samochód drogowy (acz dość niszowy), ale i bardzo ciekawy concept car wraz z… domem ;-)
Renault we Frankfurcie zaprezentowało swoje samochody w wersjach wzbudzających emocje. Były tam Twingo GT, Clio R.S., Megane GT, Megane Grandtour GT oraz Megane R.S. To ostatnie oczywiście w najnowszej wersji – to była światowa premiera tego samochodu.
Megane IV R.S. ma standardowo 280 KM i 390 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Parametry te uzyskuje m.in. dzięki bezpośredniemu wtryskowi benzyny. Ma też system czterech skrętnych kół 4Control, jako pierwsze auto w tym segmencie. Niektóre technologie pochodzą ze świata sportów motorowych, w którym Renault jest przecież od lat obecne. I to nie tylko w Formule 1, ale i w rajdach.
Mówi się też, że niebawem Renault zaprezentuje też Megane R.S. o co najmniej 300-konnym silniku. Będzie to zapewne wersja Cup, albo Trophy, albo coś w tym stylu. I pewnie właśnie taka odmiana powalczy na pewnym niemieckim torze ;-) by odzyskać prymat w czasie okrążenia na tym obiekcie.
Renault we Frankfurcie pokazało tez bolid Formuły E oraz swoją wizję bolidu wyścigowego na rok 2027 (czyli za 10 lat). Dla nas nie była to specjalnie nowość – ten koncept single-seatera miał bowiem światową premierę niemal pięć miesięcy temu w Szanghaju. We Frankfurcie jednak był chętnie oglądany. Nie zabrakło też bolidu Formuły 1.
Z dobrze poinformowanych źródeł wiem też, że Renault we Frankfurcie pokazało – ale już podczas dni ogólnodostępnych – model Zoe z nowym zespołem napędowym. To auto można już od paru miesięcy kupować. Zasięg wg normy NEDC wynosi 400 km, co znaczy, że realnie można na jednym ładowaniu pojechać np. z Warszawy do Bydgoszczy, Poznania, Katowic, Krakowa, Rzeszowa, Zamościa czy Suwałk. Szczególnie oszczędny kierowca zapewne pokonałby nawet trasę Warszawa-Wrocław.
Ale najwięcej emocji wzbudzał koncepcyjny Symbioz… Samochód o napędzie elektrycznym, co u Renault nikogo już dziwić nie powinno. Ale jednocześnie samochód autonomiczny. Marka jeszcze pod koniec bieżącego roku powinna rozpocząć testy samochodów autonomicznych na francuskich drogach publicznych. Za jakieś pięć lat takie auta trafią do klientów. A pod koniec trzeciej dekady XXI wieku Renault będzie proponować takie pojazdy, jak Symbioz.
Oznacza to, że będzie można w dowolnym momencie oddać prowadzenie maszynie i zrelaksować się podczas jazdy. Kierownica i pedały złożą się tak, by nie przeszkadzać na pokładzie. Przednie fotele będzie można obrócić tyłem do kierunku jazdy i cieszyć się rozmową z pasażerami. Auto dowiezie nas na miejsce, a jeśli będzie to na przykład dom podobny do tego, który pokazało Renault we Frankfurcie, to samochód wjedzie np. do salonu, gdzie pasażerowie z auta wysiądą, a pojazd zostanie przetransportowany na inną kondygnację i nawet będzie mógł – sam! – wyjechać na miejsce parkingowe zlokalizowane np. na dachu. Utopia? Nie – XXI wiek!
Jak to wygląda możecie zobaczyć na moim drżącym filmiku, który nakręciłem telefonem na stoisku Renault we Frankfurcie.
Oczywiście dziś jest to jedynie prezentacja możliwości, wspomagana przez człowieka, choć nie siedzi on, rzecz jasna, w samochodzie. Niemniej jednak coś takiego wcale nie jest trudne do zrealizowania już dzisiaj. Więcej problemów nastręcza poruszanie się po drogach publicznych. Ale tego typu inicjatywy spowodują, że na drogach zrobi się o wiele bezpieczniej. A że stracimy z czasem radość płynąca z prowadzenia samochodu? Cóż – chyba jestem w stanie to poświęcić, jeśli z dróg znikną mistrzowie astrachańskich dróg, którym wydaje się, że potrafią jeździć.
Renault Symbioz jest napędzany przez dwa silniki elektryczne zlokalizowane na tylnej osi. Czerpią one energię do pracy z akumulatorów umieszczonych pod podłogą samochodu. Pozwala to na obniżenie środka ciężkości, a więc i wzrost stabilności pojazdu. Dzięki wbudowanym łączom internetowym będzie można nie tylko łączyć się z globalną siecią i pracować, bądź oddawać się rozrywce. Symbioz umożliwi również przygotowanie domu na powrót mieszkańców – w zależności od potrzeb np. odpowiednio wcześnie włączy ogrzewanie, bądź klimatyzację, podniesie rolety, zapali światła, a może nawet zamówi zakupy, by świeże produkty żywnościowe czekały na progu. Ba – może nawet przygotuje kawę w ekspresie i naleje wody do wanny. O ile będą wtedy wanny. I woda ;-)
Laurens van der Acker, wiceprezes Renault odpowiedzialny za design, jak zwykle miał przygotowane specjalne buty. W barwach prezentowanego Symbioza. Nie byłbym sobą, gdybym tego nie uwiecznił, acz oczywiście nie byłem jedynym – w branży jest to powszechnie znana słabość szefa designu Renault ;-)
Renault w ostatnich kilku latach przeszło niesamowitą, bezprecedensową wręcz metamorfozę. Masa nowych modeli, wiele w zupełnie nowych aranżacjach. Tak świeżej gamy modelowej nie ma chyba żaden inny producent, może poza Alpine ;-) Alpine, którego we Frankfurcie też zresztą nie było. Czekamy na seryjną produkcję tej marki, a potem na kolejne modele.
Ta metamorfoza Renault przynosi wymierne wyniki – sprzedaż marki rośnie, pieniądze pozwalają na rozwój i prezentowanie kolejnych nowych, bądź odświeżonych modeli i tak się ten biznes, w ogólnym ujęciu, nakręca. Nic dziwnego, że Alians Renault-Nissan jest największym producentem samochodów na świecie. Robi nie tylko ładne, ale i dobre samochody, a przede wszystkim wsłuchuje się w oczekiwania klientów i realizuje ich potrzeby.
Przy takim rozwoju widzę przed marką Renault świetlaną przyszłość. I bardzo dobrze – czas na dominację francuskich marek na światowej arenie!
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze