Październikowe wydanie miesięcznika AUTO MOTOR I SPORT ukazało się już jakiś czas temu, pora więc najwyższa na stronniczy przegląd prasy tego pisma. Wydania dość szczególnego, bo nie dość, że na okładce pokazano dwa interesujące nas auta, to jest jeszcze trzecie, które jest nagrodą w plebiscycie BEST CARS 2018. A nagrodą tą jest… DS 7 Crossback!
AUTO MOTOR I SPORT nr 10 (317) z X.2017
Wydawca: Motor Presse Polska zależne od Motor-Presse Stuttgart
Stron: 148 (z okładką)
Cena: 9,99 zł
Koszt 1 strony: 6,75 grosza
Warto kupić? Raczej tak
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, DS, Peugeot, Renault, Dacia
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: C3, 7 Crossback, 208, 3008, Clio, Kadjar, Megane, Twingo, Duster, Sandero
Peugeota, jako jednego z wielkich nieobecnych na targach we Frankfurcie, wspomina Redaktor Majcherek we „wstępniaku” na stronie 3.
Tam też pojawia się kolejna informacja o DS 7 Crossback jako o głównej nagrodzie w plebiscycie BEST CARS 2018.
Zdjęcie prasowe i niewiele informacji (bo ich wówczas praktycznie nie było) nowej Dacii Duster AUTO MOTOR I SPORT pokazał na stronie 8. Ja miałem przyjemność obejrzeć to auto podczas jego światowej premiery we wspomnianym Frankfurcie.
Na tej samej stronie pojawiła się krótka informacja o tym, że na Wyspach będzie można płacić kluczykiem od samochodu marki DS.
Strona 14. przynosi krótki materiał poświęcony nowemu Renault Megane R.S. Ten samochód również zadebiutował we Frankfurcie. 280-konny silnik zaadaptowany z Alpine A110 powinien dać sporo radości z jazdy. Układ 4Control zadba o stabilność i zwinność na drodze, a atrakcyjna stylistyka od razu wykrzyczy – „dajcie mi miejsce na szosie!”.
W opisie Volkswagena Polo (strony 28-31) pojawiły się odniesienia do Renault Clio i Peugeota 208.
„Cztery sposoby na miasto” – tak zatytułował AUTO MOTOR I SPORT porównanie czterech aut miejskich. W szranki stanęły Renault Twingo, Smart ForTwo, Suzuki Ignis oraz Toyota Yaris. Wszystkie mają silniki o mocy rzędu 90-110 KM (najmocniejszy w Twingo, bo to wersja GT) i kosztują od 41.626 zł do 75.900 zł. Już sam rozrzut cen sugeruje, że porównanie jest bez sensu, bo jak kogoś stać na auto za 42.000 zł, to niekoniecznie znajdzie 76.000 zł. No ale OK.
Za to na plus Redakcji AUTO MOTOR I SPORT trzeba zaliczyć zmianę podejścia. „Olali” czas przyspieszenia do 100 km/h, bo w mieście to bezsensowny parametr. Sprawdzili za to przyspieszenia do 50 km/h. Odpuścili temat elastyczności w zakresie 60-100 km/h, za to sprawdzili czas, w jakim samochody przyspieszą od 20 do 50 km/h. Również drogi hamowania pomierzono dla prędkości miejskich, a nie poza miejskich. Skupiono się też na codziennym użytkowaniu, funkcjonalności, zwrotności itp. Brawo!
Twingo wypadło nieźle. Wprawdzie w kwestii przyspieszenia do 50 km/h nie wygrało, ale uległo Suzuki i Toyocie odpowiednio o 0,1 i 0,2 sekundy. Pomijalne. Spaliło najwięcej, ale ma też najmocniejszy silnik, co – poza miastem – pozwala na uzyskanie wyraźnie największej prędkości maksymalnej. Pod względem elastyczności na Twingo nie było mocnych, dobrze wypadła też droga hamowania.
Niezbyt wysoko z paru powodów oceniono codzienne użytkowanie. Zauważono, że np. uzupełnianie płynu do spryskiwaczy nie jest zbyt wygodne, podobnie jak kasetowe klamki. Ale przy dobrej ergonomii, przyjemnie wykończonym wnętrzu i z wygodnym wsiadaniem i wysiadaniem z tyłu te wady tracą na znaczeniu.
Znakomita zwrotność nie została, w moim odczuciu, należycie doceniona. Owszem, Smart jest lepszy, ale zrównywanie Twingo z Yarisem i Ignisem, to trochę przegięcie. Zwłaszcza, gdy pod względem spalania wyolbrzymiono różnice aż do przesady. I marudzenie na te koszty jest śmieszne, bo owszem, Twingo pali najwięcej, ale od testowanego hybrydowego Yarisa jest też o 20.000 zł tańsze w zakupie, a za tę różnicę można jeździć wiele lat!
Najwięcej gwiazdek uzbierała Toyota, która pod tym względem wyprzedziła Suzuki. Kolejne miejsca w tym rankingu zajęły Twingo i Smart. Ale pamiętajmy, że najłatwiej można je kupić – są dużo tańsze od japońskiej konkurencji!
Całe to porównanie znajdziecie na stronach 46-52 październikowego AUTO MOTOR I SPORT.
Następnym artykułem, opublikowanym na stronach 54-61, jest porównanie trzech kompaktowych kombi. Naprzeciwko siebie stanęły tam Hyundai i30, Renault Megane i Seat Leon. Wiecie, co wygrało? Oczywiście – VAG w motogazetkach zawsze w cenie! W salonach też – wspomniany Seat wyceniany jest na 93.900 zł, a to o aż 14.300 zł więcej od Renault (w wersji Intens)! Owszem, ze słabszym o 18 KM silnikiem, ale być może tańszym w obsłudze serwisowej i eksploatacyjnej. Szczyty cenowe zdobył Hyundai – koreańskie kompaktowe kombi w porównanej wersji kosztuje 97.200 zł, a mocą silnika plasuje się pomiędzy europejskimi rywalami – ma 140 KM.
Megankę pochwalono za elegancki wygląd i dobre wyposażenie, ale skrytykowano za system R-Link2 – że niby nieporęczny. Stwierdzono, że miękkie zawieszenie świetnie nadaje się na dziurawe drogi, czyli do Polski jak znalazł ;-) Funkcjonalna przestrzeń bagażowa i przestronność w przedziale pasażerskim, to kolejne zalety Renault. Cóż z tego, skoro „układ kierowniczy wymaga wyrozumiałości”…
Za to Seat, to wzór wzorca. Jest podobno najdynamiczniejszy, najoszczędniejszy, wykazuje najlepszą elastyczność i tylko pod względem hamulców ustępuje Hyundaiowi. W efekcie więc – co było od razu do przewidzenia – wygrał porównanie miażdżąc konkurencję – przyznano mu 319 punktów. Hyundai zdobył ich 304, a Meganka z dorobkiem jedynie 273 oczek jawi się jako auto niewarte uwagi. No, może poza ceną, bo wygrało w kategorii „cena za punkt”.
Takie testy, jak ten ze strony 64., to mógłbym pisać na kolanie stojąc na światłach na skrzyżowaniu. Chyba nie więcej, niż kilkanaście zdań (nie chce mi się liczyć), dwa zdjęcia i to wszystko. Ale wierszówka leci. Tak właśnie wygląda test Renault Kadjara z silnikiem TCe 160. Na szczęście manualną skrzynie (jedyną dostępną z tym silnikiem) uznano w AUTO MOTOR I SPORT za precyzyjną i dobrze zestopniowaną, a brak napędu na cztery koła za niezbyt doskwierający. Doszukano się za to niezbyt dobrego przyspieszenia „z niskich obrotów” z uwagi na stosunkowo niewielką wartość maksymalnego momentu obrotowego (240 Nm) i jego dostępność dopiero przy 2.000 obr./min. Co ciekawe pochwalono przyspieszenie do 100 km/h i reakcję na gaz. Dobre wyciszenie wnętrza i niskie spalanie połączono z bogatym wyposażeniem, na skutek czego AUTO MOTOR I SPORT poleca tę wersję. Kosztuje ona wprawdzie 104.900 zł, ale to rozsądna cena przy tak wyposażonym samochodzie (wersja Bose®). Wśród rywali wymieniono Peugeota 3008.
Zapis wrażeń z trwającego testu długodystansowego Citroëna C3 zamieszczono na stronie 86. Auto ma 82-konny silnik i napisano, że niespecjalnie nadaje się w trasy. To chyba dośc oczywiste. Pochwalono za to system informujący o ograniczeniach prędkości. Krytyce poddano skuteczność reflektorów – uznano, że „żarówki halogenowe dają zdecydowanie zbyt słabe światło”. Za to „układ kierowniczy okazuje się precyzyjny, mechanizm skrzyni biegów pracuje płynnie” i nawet zawieszenie, choć komfortowe, zebrało dobre oceny!
Krótka wzmianka o silniku Renault V6 dCi pojawiła się na stronie 124.
Dacię Sandero wspomniano krótko na stronie 146.
I to już wszystko, co o naszych ulubionych samochodach napisano w dziesiątym tegorocznym numerze AUTO MOTOR I SPORT. Ale nie mogę nie wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Tym razem w piśmie pojawiło się nadzwyczaj dużo materiałów reklamowych / promocyjnych francuskich marek.
Krzysztof Gregorczyk; grafika: Auto motor i sport
Najnowsze komentarze