Gry wywiadów, James Bond, zabiegi dyplomatyczne oraz inwazja na Chiny. To nie scenariusz filmu sensacyjnego. Citroen miał ambicję by zrealizować coś niesamowitego i szalonego. Był rok 1986, który oznaczał wielkie zmiany w gamie modelowej Citroena. Na rynku pojawia się Citroen AX, który staje się sensacją. Mały, lekki, ekonomiczny, komfortowy. Wszystkie cechy, których pożądamy od auta. Tymczasem w firmie zastanawiają się, jak wypromować ten nowy samochód. Ktoś wpada na kompletnie szalony pomysł: zorganizujmy wielki rajd Citroenów AX w… Chinach. Tak zaczęła się operacja Dragon oraz akcje wywiadów francuskiego, chińskiego, amerykańskiego, rosyjskiego i… zapewne polskiego.
Ówczesne Chiny były zupełnie innym państwem niż dzisiaj. Nie można tam było tak po prostu wjechać. Szczególnie, że Citroen nie bawił się w półśrodki i planował wysłać tam co najmniej… 200 samochodów. A to już mała inwazja. Do pracy przystąpili dyplomaci. Francuski ambasador przy wsparciu Paryża dwoił się i troił by uzyskać odpowiednie zgody. Komunistyczne władze Chin początkowo nie chciały nawet słyszeć o wpuszczaniu Citroenów do swojego kraju. Jeden z aparatczyków prawie dostał zawału serca, gdy usłyszał, że ktoś chce samochodem jeździć po Wielkim Murze.
Szpiedzy, James Bond, zimna wojna – te klimaty były wciąż żywe. Jednak się udało.
Operacja Dragon była też nawiązaniem do wielkich rajdów Citroena, które organizowano wcześniej. Pamiętny Rajd Afryki był ciekawą imprezą, na której sprawdzano wytrzymałość i ludzi i samochodów. Wyprawa do Chin wydawała się wtedy Złotym Graalem wydarzeń w motoryzacji i gwarantowała obecność we wszystkich światowych mediach. Chiny były wielkie, tajemnicze i wystarczająco egzotyczne dla Europejczyków. I do tego niedostępne. Udział w takim rajdzie był więc nobilitacją.
Trasę zaplanowano z Shenzen do Pekinu. 4500 kilometra przygód i przejazdu przez kraj, w którym od dawna nie widziano tego typu przedsięwzięcia. Do udziału w operacji Dragon zaproszono wszystkich młodych Europejczyków. Warunkiem był wiek między 18 a 30 rokiem życia. Tutaj do gry przystąpiły też wywiady różnych krajów, które za wszelką cenę chciały ulokować swoich ludzi wśród kierowców. W końcu chodziło o legalny wjazd do kraju, w którym działalność wywiadowcza była bardzo utrudniona a Chiny uchodziły wtedy za jednego z głównych wrogów cywilizowanego świata. Zgłosiło się ponad 7 tysięcy osób.
Jakimi metodami posłużyły się poszczególne wywiady z różnych nie krajów nie wiadomo, bo szczegóły tych operacji są wciąż tajne. Ale faktem jest, że wśród 140 ostatecznie wybranych kierowców znalazło się co najmniej kilku jeśli nie kilkunastu świetnie wyszkolonych agentów, którzy mieli za zadanie fotografować, opisywać, filmować i raportować wszystko, co zdołają zobaczyć. Niektórzy dostali specjalne zadania. Głównym celem było zbadanie nastrojów społecznych i realnej sytuacji w Chinach tamtego okresu.
Wśród kierowców było 40 osób z Francji, 20 z Wielkiej Brytanii, 20 z Hiszpanii, 20 z Włoch, 12 z Belgii, 10 z Holandii, 6 z Danii oraz 4 osoby z Norwegii. Do tego 20 Chińczyków. Samochody zostały przewiezione do Chin, do Shenzen a uczestnicy rajdu polecieli tam samolotem. Wyprawa miała trwać latem. 17 lipca 1988 roku rajd oficjalnie ruszył, zabezpieczany przez 5 mechaników, wspieranych przez 12 asystentów. Zaplecze techniczne stanowiły samochody Citroen C25.
Cały świat z zazdrością patrzył na Citroena…
A gra wywiadów, która toczyła się w czasie tego rajdu i później, to historia na dobrą książkę sensacyjną. Powstały opasłe raporty, Chiny przestały być aż tak tajemnicze a Citroen AX spodobał się w kraju Wielkiego Muru tak bardzo, że rozpoczęto komercyjną współpracę, która trwa do dziś.
Operacja Dragon przeszła do historii.
Najnowsze komentarze