Na ubiegłorocznym paryskim salonie samochodowym Dacia – chlubiąca się jedną z najmłodszych gam modelowych w Europie – zaprezentowała wersje Stepway modeli Lodgy i Dokker. To pójście za ciosem za modelem Sandero, który odmianę o tej nazwie miał już w swojej pierwszej odsłonie, a i w drugiej o Stepwayu nie zapomniano. Nic zresztą dziwnego – wieli klientów wybiera właśnie taką wersję.
Dokker Stepway trafił na polski rynek w zasadzie na przełomie lat 2014 i 2015. Udany i całkiem popularny kombivan (w roku 2014 zarejestrowano w Polsce 2.843 takie Dacie, z czego zdecydowaną większość – aż 2.258, czyli blisko 80% – kupiły firmy, z reguły small-business) nawet w Polsce jest drugą co do popularności Dacią. Sprzedaż idzie wręcz coraz lepiej – tylko w styczniu i lutym na polskie drogi wyjechało 510 nowych Dokkerów, z czego 410 kupiono na firmę. Trudno się dziwić – to auto w rozsądnej cenie, z atrakcyjnymi warunkami gwarancyjnymi, a do tego naprawdę funkcjonalne. I choć momentami można się skrzywić na pewne rozwiązania, które nieprzychylni Dacii ludzie gotowi są nazwać nawet siermiężnością, to Dokkera z jego ceną zwyczajnie nie da się nie brać pod uwagę, gdy szuka się kombivana. Szczegóły cenowe kilku modeli tego typu znajdziecie w galerii poniżej. Opierałem się na konfiguratorach i cennikach wersji osobowych dostępnych na stronach importerów.
Dacia Dokker Stepway jest wersją osobową kombivana, dobrze wyposażoną i dostępną z jednym z trzech silników. Do dyspozycji jest turbodoładowana benzyna TCe 115 KM i dwa diesle – 75- i 90-konny. My testowaliśmy wersję napędzaną tą ostatnią jednostką napędową. Takie auto kosztuje od 57.400 zł, a to i tak najniższa cena na rynku (nie licząc Fiata i Škody), nawet w porównaniu z bazowymi wersjami konkurentów! Nawet po doliczeniu opcji (MediaNav, mapy Europy Zachodniej, czy czujniki parkowania, cena nie przekroczy 60.000 zł. Trzeba by było dorzucić jeszcze np. podgrzewane fotele (550 zł), regulator/ogranicznik prędkości (650 zł), koło zapasowe (310 zł), czy siatkę oddzielającą bagaż (500 zł). 1.900 zł kosztują lakiery inne, niż biały, w tym ten szafirek, którym pomalowano testowe auto. Jest piękny!
Za takie pieniądze otrzymujecie funkcjonalny samochód z trzyletnią gwarancją (ograniczoną przebiegiem 100.000 km, a za 499 zł można ją przedłużyć do 5 lat) wyglądający całkiem przyzwoicie (taki Roomster na przykład nawet się do Dokkera nie umywa) i świetnie pasujący do eksploatacji na polskich drogach. Dlaczego? No cóż – powodów jest wiele.
WYPOSAŻENIE
Dacia Dokker Stepway jest jedną z najlepiej wyposażonych wersji tego samochodu. Seryjnie ma takie elementy, jak:
– klimatyzacja manualna;
– fotel kierowcy regulowany na wysokość;
– elektrycznie sterowane szyby z przodu;
– reflektory przeciwmgłowe;
– elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka;
– komputer pokładowy;
– centralny zamek;
– czołowe i boczne poduszki powietrzne;
– potrójne mocowania Isofix na kanapie;
– regulowana wysokość górnego kotwiczenia pasów bezpieczeństwa;
– Dacia PLUG&RADIO;
– kierownica pokryta skórą;
– czarne osłony nadkoli i dodatkowa ochronne czarne listwy boczne;
– obręcze kół ze stopu metali lekkich 16” wzór PANACHE w kolorze ciemnoszarego metalu.
Do tego dochodzą elementy stylistyczne:
– dwukolorowe relingi dachowe (kolor czarny / matowy chrom);
– zewnętrzne klamki drzwi w kolorze czarnym;
– elementy ozdobne zewnętrzne w kolorze ciemnoszarego metalu;
– naklejki Stepway na przednich drzwiach;
– czarna tapicerka z napisem Stepway w kolorze niebieskim na oparciach siedzeń oraz delikatnymi niebieskimi przeszyciami;
– wewnętrzne elementy ozdobne w kolorze niebieskim metalizowanym;
– ciemnografitowa kolorystyka wnętrza;
– wewnętrzne klamki drzwi w kolorze czarnym.
Za niewielkie pieniądze można (i warto) doposażyć Dokkera Stepway w radar cofania (650 zł), regulator/ogranicznik prędkości (650 zł), podgrzewane przednie fotele (550 zł), siatkę oddzielającą bagaż (500 zł) i przede wszystkim w system MediaNav (950 zł), o którym więcej napiszę za chwilę.
Dacia, to już nie tylko samochody dla mało wymagających klientów. Producent/importer proponuje też szereg akcesoriów, które do kombivana idealnie pasują. To np.:
– PAKIET HOLIDAY 1/HOLIDAY 2: Kufer Dacia 480L, poprzeczki dachowe montowane do dachu lub na relingach w cenie 1.241 zł;
– PAKIET COUNTRY: profilowany hak holowniczy z wiązką 7-bieg., komplet chlapaczy w cenie 1.727 zł;
– PAKIET COMFORT: dywaniki tekstylne, podłokietnik centralny w cenie 788 zł;
– PAKIET TRAVEL 1: DVD Next Base 9″ z 2 odtwarzaczami / 2 ekrany, lodówka przenośna w cenie 2.106 zł;
– uchwyt do przewożenia rowerów na haku holowniczym na 2 rowery w cenie od 213 zł;
– fotelik DUOPLUS ISOFIX w cenie 1.279 zł;
– wkład do bagażnika (z możliwością mycia wodą) w cenie od 221 zł;
– wykładzina materiałowa do bagażnika w cenie od 130 zł.
I jak cena fotelika może się wydawać dość wysoka, to pozostałe elementy wyceniono całkiem rozsądnie. Myślę, że w zależności od potrzeb warto rozważyć zakup niektórych akcesoriów.
W tym miejscu muszę poświęcić parę słów systemowi MediaNav. To element znany w Dacii już od kilku lat. Za pomijalnie małe przy zakupie nowego samochodu pieniądze – raptem 950 zł – można mieć nawigację satelitarną z 7-calowym dotykowym ekranem. I choć jej obsługa nie jest może wyjątkowo prosta i intuicyjna, to jednak całości trudno odmówić sensu i konsekwencji. Mapy są całkiem dokładne, prowadzenie jest pewne, szybkość działania niezła, a przy bardziej skomplikowanych skrzyżowaniach MediaNav prezentuje kierunki (asystent pasa ruchu) i drogowskazy, jeśli są one umieszczone również w rzeczywistości.
MediaNav ma jeszcze jedną znakomitą funkcję. Potrafi podawać prędkości dopuszczalne na poszczególnych odcinkach dróg (co nie jest niczym szczególnym w dzisiejszych czasach), a do tego w przypadku ich przekroczenia sygnalizuje ten fakt dźwiękiem. Taki drobiazg, a potrafi uchronić przed mandatem. Niestety w trakcie testu okazało się, że nie wszystkie odcinki dróg są uwzględnione. Nawet w przypadku tej samej drogi krajowej nagle ta funkcjonalność znika – np. na kilkanaście kilometrów – po czym ponownie się pojawia. Należy domniemywać, że z czasem mapy będą aktualizowane, bo przyznam się szczerze, że mi się ten gadżet bardzo spodobał i uważam, że to naprawdę fajny element systemu MediaNav.
Nie zabrakło oczywiście także pilota przy kierownicy, który znakomicie ułatwia sterowanie pokładowym zestawem audio. To analogiczne rozwiązanie, jak w innych modelach Grupy Renault – banalne w obsłudze i naprawdę solidne.
Producent zastosował także przycisk „eco”, z którego ja naturalnie nie korzystałem podczas normalnych jazd. To swoisty kaganiec sprawiający, że zużycia paliwa rzeczywiście może zauważalnie spaść, ale odbywa się to kosztem przyjemności z jazdy. Samochód o wiele oporniej przyspiesza, jest wyraźnie „zmulony”, więc nie polecam Wam tego trybu, chyba że faktycznie koszty użytkowania samochodu są dla Was priorytetowe i każdy grosz wart jest więcej, niż przyjemność z normalnej jazdy ;-)
Trochę za to brakuje lusterka w osłonie przeciwsłonecznej kierowcy – pojawiło się ono jedynie po stronie pasażera. Ale bez tego da się żyć, czego dowodzą inne modele samochodów dostępne na rynku pozbawione tego elementu wyposażenia.
JAKOŚĆ
Wiele osób krytykuje Dacię za materiały wykończeniowe, montaż, czy niedoróbki. Cóż – nie sposób nie przyznać częściowej racji niektórym zarzutom. Osoby o estetycznym nastawieniu mogą się czuć zdegustowane np. brakiem zaślepek na niektórych śrubach wewnątrz samochodu, choćby tych, którymi przykręcono osłony klamek wewnętrznych, czy inne plastikowe elementy, zwłaszcza na drzwiach. Owszem – widać te śruby, ale z drugiej strony brak zaślepek nie ma żadnego – poza estetycznym – znaczenia, bo śruby te nie stanowią zagrożenia nawet dla wypielęgnowanych damskich paznokci.
Bardziej razi mnie np. – na co zwracałem już uwagę w teście „zwykłego” Dokkera – brak jakiegoś wykończenia przy suwakach górnego kotwiczenia pasów bezpieczeństwa. Zadbanie o bardziej estetyczny wygląd tego elementu nie może kosztować wiele (wspomniane zaślepki śrub zresztą też nie) i myślę, że nawet wzrost ceny samochodu o 10, czy 20 zł, a nawet niechby to było 50 zł, byłby spokojnie do zaakceptowania przez klientów.
Widziałem tez zarzuty dotyczące rzekomo ostrych krawędzi plastików i to tak z zadrami. Miało to niby być gdzieś w dolnej części, ale tak naprawdę nie ma to znaczenia dla użytkownika samochodu. Jednakże dziennikarze uwielbiają się czepiać takich drobiazgów, zwłaszcza w przypadku samochodów francuskich i im pokrewnych.
Bardziej nie podoba mi się pokrętło służące do regulacji poziomu przednich reflektorów – nie jest specjalnie urodziwe, ale po pierwsze – nie patrzy się na nie niemal w ogóle (m.in. z powodu jego lokalizacji), a po drugie – jest ono solidne i pracuje z przyjemnym oporem, jakiego ja osobiście w przypadku tego elementu nawet oczekuję, a na pewno mi on nie przeszkadza.
Poza tym estetyka wnętrza – dobór materiałów (w tym kolorystyka) i ich spasowanie – są na bardzo przyzwoitym poziomie. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jak na ten poziom cenowy jest wręcz bardzo dobrze. Dacia nie jest samochodem, który wygląda źle, albo jej taniość bije po oczach. Tego typu materiały wykończeniowe nierzadko widuje się w samochodach marek dużo droższych i cieszących się o wiele większym uznaniem na rynku, w tym tych uważanych za naprawdę solidne.
Mogą za to irytować pojawiające się czasem poskrzypywania i popiskiwania, ale spójrzmy prawdzie w oczy – w przypadku nawet o wiele droższych kombivanów można liczyć na całą masę „świerszczy” i innego mechanicznego robactwa. Po prostu tego typu samochody konstruuje się jednak głównie z myślą o zastosowaniach biznesowych. A gdy auto kosztuje niespełna 37.000 zł brutto (w wersji podstawowej), czy nawet ok. 60.000 zł (w testowanej) – można na takie rzeczy przymknąć oko.
Całkiem przyzwoicie jest za to wyciszony zespół napędowy oraz zawieszenie – wysokoprężny silnik zupełnie nie daje się we znaki aż do prędkości autostradowych, kiedy to we wnętrzu Dokkera robi się dość głośno. Autostrady, to jednak nie jest żywioł kombivanów – choćby z uwagi na ich kształty powietrze stawia im spory opór, robi się więc nie tylko głośniej, ale i wzrasta spalanie. Przyjemniej, ciszej i taniej, choć nieco dłużej podróżuje się więc trasami szybkiego ruchu z prędkościami rzędu 100-110 km/h.
Nie stwierdziłem też drobiazgu, który trochę mnie irytował w Dokerze testowanym w roku 2014 – tam cichutko popiskiwał pedał hamulca. Musiał to jednak być problem konkretnego egzemplarza, bo w testowanym teraz Stepwayu niczego takiego nie zaobserwowałem. A konstrukcyjnie są to praktycznie takie same samochody.
Niektórych klientów może razić spora ilość gołej blachy (polakierowanej, rzecz jasna) we wnętrzu samochodu, ale spójrzmy prawdzie w oczy – w modelach konkurentów, nierzadko duuużo droższych, też takie sytuacje się zdarzają. Mi osobiście w Stepwayu polakierowanym na bardzo przyjemny dla mnie kolor zupełnie to nie przeszkadzało.
Zresztą jak jeszcze pierwsze egzemplarze Logana sprzed dekady mogły budzić zastrzeżenia co do stosowanych rozwiązań i taniości samochodu, tak teraz Dacia stosuje elementy, które pojawiają się często w modelach droższych marek. Nie sposób nie wspomnieć tu np. o teleskopowym podtrzymywaniu maski silnika – niejeden producent wciąż wykorzystuje tu stalową podpórkę. Dacia idzie do przodu, ale wciąż oferuje swoje samochody w rozsądnych cenach.
FUNKCJONALNOŚĆ
Dużo przestrzeni bagażowej, całkiem przyzwoita przestronność w przedziale pasażerskim, odsuwane boczne drzwi po obu stronach oraz dwuskrzydłowe asymetryczne drzwi tylne – to najważniejsze cechy Dacii Dokker Stepway. Ten samochód ma wiele cech, które stawiają go w dobrej pozycji, gdy przejrzy się ofertę rynkową w zakresie kombivanów. Poza tym, co oczywiste, czyli ceną, Dacia zachęca niezłym wyposażeniem i elementami funkcjonalnymi, jakie są ważne w tej klasie samochodów. Wspomniane przesuwane drzwi z obu stron nadwozia ułatwiają wsiadanie i wysiadanie, choć dolny próg przy podłodze może się dla niektórych okazać nieco za wysoki – wysuwanie stóp na zewnątrz warto przećwiczyć. To jednak tak naprawdę kwestia przyzwyczajenia. U mnie w szczególności, bowiem w moim prywatnym samochodzie mam płaską podłogę i nie muszę unosić stóp choćby na centymetr.
Dwuskrzydłowe tylne drzwi z blokadami utrudniającymi samoistne zamknięcie mają różną szerokość – możecie otworzyć albo tylko lewe, albo obie strony. Pewnym problemem wprawdzie jest widoczność do tyłu, bo drzwi tworzą oczywiście słupek, który w lusterku wewnętrznym nieco ogranicza pole widzenia, ale wielkiej tragedii nie ma. Tyle, że nie zawsze widać, czy jedzie za Wami nieoznakowany radiowóz – gdyby nie ów słupek łatwiej byłoby wypatrzeć głowicę radaru ;-) Ale gdy jeździ się zgodnie z przepisami, co Dacia ułatwia choćby dzięki opisanej wcześniej funkcjonalności systemu MediaNav, nie ma się czego obawiać ;-)
Kufer mieści 800 dm³ i to w standardowym ustawieniu, w więc wtedy, gdy możecie pojechać Dokkerem w pięć osób. Jeśli zrezygnujecie z walorów osobówki i zechcecie maksymalnie powiększyć przestrzeń ładunkową, to ta Dacia zaoferuje Wam aż do 3 m³ kubatury. To naprawdę dużo i fakt ten doceni z pewnością wielu przedsiębiorców. A sądząc po wynikach ubiegłorocznej sprzedaży, docenia to coraz więcej Polaków. Oto bowiem segment kombivanów w naszym kraju w roku 2014:
– Peugeot Partner – 3.868
– Citroën Berlingo – 3.407
– Volkswagen Caddy – 2.890
– Dacia Dokker – 2.843
– Škoda Roomster + Praktik – 2.447
– Fiat Doblo – 1.635
– Renault Kangoo – 812
– Opel Combo – 622
Niewiele, naprawdę niewiele zabrakło Dacii do najniższego miejsca na podium.
Ale jeszcze ciekawiej wygląda rok bieżący! Po dwóch miesiącach mamy bowiem:
– Dacia Dokker – 510
– Peugeot Partner – 467
– Škoda Roomster + Praktik – 458
– Volkswagen Caddy – 447
– Citroën Berlingo – 445
– Fiat Doblo – 183
– Renault Kangoo – 126
– Opel Combo – 65
Nie rozumiem tylko, skąd taka wysoka sprzedaż Škody – przecież Roomster jest chyba najpaskudniejszym samochodem, jaki w ogóle można kupić w kraju nad Wisłą! I tej brzydoty nie wynagradzają zalety praktyczne, bo pewnie jakieś są. Ale nie zmienia to faktu, że Dacia Dokker po dwóch miesiącach 2015 roku jest już liderem na rynku kombivanów z dość wyraźnie rysującą się nad rywalami przewagą.
Naturalnie kanapa Dokkera jest nie tylko składana, ale i asymetrycznie dzielona, co jeszcze bardziej poprawia funkcjonalność samochodu.
Na plus ponownie trzeba zaliczyć roletę rozciąganą nad przestrzenią bagażową. Dopracowano ją naprawdę dobrze – jej kształt sprawia, że wchodzi ona idealnie we wnęki drzwiowe, gdzie zaczynają się szyby, więc realnie nie ma szans, by ktoś Wam zajrzał do kufra – jego zawartość jest szczelnie zasłonięta. Bardzo mi się podoba to rozwiązanie.
Nie zabrakło naturalnie różnych schowków, z których część jest otwarta – można w nich umieścić rzeczy, które nie będą kusić potencjalnego złodzieja. Z przodu znalazło się też miejsce na dwa kubki – mieszczą się w nich nawet takie dość spore, w jakich można kupić kawę, czy inne napoje będąc w podróży. Trzecie takie miejsce znajduje się na końcu tunelu środkowego, więc i pasażerowie tylnej kanapy mogą się cieszyć z tego udogodnienia.
Brakuje natomiast kieszeni w tylnych, przesuwanych drzwiach. To ciekawe, bo w samochodzie, który testowałem w ubiegłym roku, takie kieszenie były. W Stepwayu są tylko wnęki. Czemu nie zdecydowano się na przymocowanie przy nich kawałków plastiku i zwiększenie funkcjonalności?
Na szczęście nie zapomniano o dużej półce nad głowami kierowcy i pasażera – wiedzie ona przez całą szerokość samochodu i jest nieco pochylona do przodu, dzięki czemu nic stamtąd spaść nie powinno. To naprawdę duży schowek i choć nie jest zamykany, to trudno przecenić jego przydatność.
JAZDA
Dacia Dokker jest samochodem skonstruowanym z myślą o różnych zastosowaniach, adresowanym głównie do small-businessu, którego przedstawiciele często wykorzystują to samo auto zarówno w firmie, jak i w życiu prywatnym. W efekcie kombivany mają pewne cechy, które z jednej strony stanowią zaletę, ale z innej – są pójściem na kompromis. To musi tak działać, żeby trafiać w szerokie rzesze odbiorców. I najwyraźniej owi odbiorcy nie robią z tym problemów – są w stanie zaakceptować pewne niedogodności w zamian za jakże liczne zalety. Widać to po corocznych wynikach sprzedaży kombivanów.
Przez lata uważało się, że tego typu samochody nie mogą dawać radości z jazdy. Cóż – to ma swoje uzasadnienie, chociażby w związku z sylwetką. Kombivany są dość wysokie, za czym siłą rzeczy idzie także lekko podwyższony środek ciężkości. Ale przecież nikt rozsądny nie oczekuje od wielofunkcyjnego samochodu właściwości jezdnych hot hatcha chociażby. Takie auto ma sprawnie przewieźć ludzi bądź towar i w dodatku uczynić to możliwie tanio.
Dacia Dokker jest wręcz idealna na polskie drogi i na polskie warunki. Ma naprawdę komfortowe zawieszenie, a gdy uwzględni się koszt takiego samochodu, to aż dziwne, że tutaj konstruktorzy postarali się aż tak bardzo. Owszem, nie ma zacięcia sportowego i nigdy mieć go nie miała. Za to komfort podróży płynący z zawieszenia zapewnia naprawdę niezłą wygodę zarówno kierowcy, jak i jego pasażerom. Ten samochód nie wymęczy Was nawet na bardzo zniszczonych drogach – zawieszenie świetnie i cicho tłumi wszelkie nierówności, dobrze radzi sobie też z wyboistymi przejazdami kolejowymi, jakich w naszym kraju nie brakuje. W efekcie Dokker znakomicie nadaje się do roli auta rodzinnego, a w wersji Stepway jest w tym jeszcze lepszy. Z uwagi na całkiem bogate wyposażenie i mocniejsze silniki w gamie.
Układ kierowniczy jest wystarczająco komunikatywny, nieprzesadnie bezpośredni, co na polskich zniszczonych drogach uznać trzeba wręcz za zaletę. Nie ma potrzeby przenoszenia na kierownicę zbyt wielu drgań przekazywanych z kiepskich nawierzchni przez koła i przekładnię. To zwykły samochód, a nie wyścigówka, czy rajdówka – zbyt wielka komunikatywność w polskich warunkach niczemu nie służy, a sprawia, że prowadzenie staje się męczące. Dokker Was nie zmęczy ;-)
Auto jest całkiem okazałe, ale mimo sporych wymiarów prowadzi się całkiem stabilnie. W czasie naszego testu mieliśmy wprawdzie całkiem przyjemne warunki atmosferyczne, ale trafiły się i poranne przymrozki. Może nawierzchnia nie była jakoś bardzo śliska, ale nie był to też całkiem suchy asfalt – Dokker trzymał się takiej drogi całkiem przyzwoicie i ESP nie musiało interweniować. Rozsądny kierowca może nigdy nie zauważyć kontrolki sygnalizującej jego działanie.
Stabilność jazdy na wprost również nie odbiega od klasowych rywali – podwozie jest dopracowane, co zresztą dziwić nie powinno, bo dłubali przy nim inżynierowie francuscy, a ci mają wieloletnie doświadczenie w tego typu pracach i w normalnych krajach słyną ze swoich osiągnięć. To w Polsce się ich krytykuje, ale gdy większość mediów motoryzacyjnych należy do niemieckich wydawców, to czemu się dziwić?
Średnie spalanie w naszym teście – przebyłem niemal 611 km – wyniosło 5,3 l/100 km, przy czym wzrosło do tej wartości pod koniec testu, kiedy to w dość szybkim tempie pokonałem blisko 100 km drogą ekspresową. Przez większość testu spalanie utrzymywało się na poziomie 5,1 l/100 km, wzrosło nieznacznie po sekwencji jazd miejskich (średnie spalanie w mieście wynosiło 6,3 l/100 km), po czym wspięło się po wspomnianej ekspresówce do podanej wartości. Jak na auto o masie własnej 1.333 kg (taki ciężar widniał w dowodzie rejestracyjnym), to naprawdę niezły rezultat. A przecież pod maską pracował silnik wysokoprężny o wcale nienachalnej pojemności skokowej 1.461 cm³ w 90-konnej wersji. Proszę przy okazji zauważyć, że w niemal dwukrotnie dłuższym odległościowo teście Dokkera w ubiegłym roku spalanie oscylowało na niemal takim samym poziomie – wtedy potrzebowałem średnio 5,2 l/100 km.
Pięciobiegowa skrzynia manualna została bardzo dobrze zestopniowana – pozwala na wykorzystanie naturalnej elastyczności jednostki napędowej i odpłaca się niewielkim, jak widać, zużyciem oleju napędowego. Sama skrzynia pracuje dobrze, ma właściwie dobrane drogi prowadzenia lewarka (krótsze nie są konieczne – to nie wyścigówka), a precyzja jest wystarczająca.
Niestety tylko średnią, no, co najwyżej dobrą z minusem ocenę mogę przyznać fotelom. Są solidne, tapicerka wygląda na trwałą, ale ich siedziskom trochę brakuje twardszych boczków. Z jednej strony to dobrze – łatwiej jest wysiąść, bo przecież w kombivanie, w którym siedzi się nieco wyżej, wystarczy z reguły wysunąć nogi na zewnątrz i zsunąć się z fotela, ale jednak brakowało mi lepszego trzymania bioder. To jednak nie jest jakaś wielka wada, w zasadzie czepianie się przeze mnie siedziska, a nie realny problem.
Z drugiej jednak strony takie utwardzone po bokach siedzenie byłoby oczekiwane – lepiej podtrzymywałoby ciało kierowcy, co właśnie w osobowej wersji kombivana wydaje się być pewną zaletą – takim samochodem czasem jeździ się przecież w dłuższe trasy, choćby na urlop z rodziną, więc komfort fotela ma jakieś znaczenie.
Twardość foteli wydaje się dobrana optymalnie – człowiek nie męczy się ani na krótkich odcinkach, ani w długich trasach.
WADY?
Tak, są i wady. Choć na większość z nich spokojnie można przymknąć oko, bo „cena cyni cuda” ;-) a tak naprawdę samochód tego typu jest zbiorem kompromisów, choć suma użyteczności i zalet zdecydowanie przewyższa potencjalne niewygody, na jakie trzeba się zgodzić.
Ale co z tymi wadami? Na przykład nie podobały mi się dwie kwestie związane z drzwiami. Z jednej strony problem z domykaniem – trzeba było dość mocno „kłapać” drzwiami, żeby się zamknęły, przy czym dotyczyło to praktycznie wszystkich drzwi. Zarówno przednich, jak i przesuwanych tylnych, a także podwójnych drzwi z tyłu. To po prostu auto, w którym delikatne przymykanie drzwi, jak w niektórych „japończykach” chociażby, zwyczajnie się nie uda. Trzeba dość mocno i zdecydowanie „kłapnąć” drzwiami, żeby zamknięcie było skuteczne.
Druga sprawa, to blokowanie się drzwi przesuwnych. Oczywiście auto ma centralny zamek, ale chodzi mi o blokadę przed dziećmi. Jest ona zrealizowana przy pomocy przełącznika widocznego na zdjęciu 48 – to ten element z czerwonym prostokącikiem. Ma najwyraźniej za dużo luzu, bo podczas jazdy lubi się lekko przesunąć i blokuje możliwość otwarcia drzwi. Można do tego przywyknąć, ale osobiście nie lubię takich rozwiązań, a w zasadzie niedoróbek. To mi i moim dzieciom się nie podobało. Tym bardziej, że moje córki są już duże i rozsądne, więc nigdy nie musiałem stosować w ich przypadku takich blokad. A gdy działają one same (te blokady), to już mi się ten fakt zupełnie nie podoba.
Przy prędkościach dochodzących do wartości dopuszczalnych w Polsce (czyli na autostradach 140 km/h) robi się też w Dacii Dokker głośno. Oznacza to, że tym samochodem niespecjalnie przyjemnie będzie się podróżowało z taką prędkością, ale podejrzewam, że choćby z uwagi na rosnące wówczas spalanie wielu kierowców odpuści. Oczywiście spalanie to nie jest jakieś horrendalnie wysokie, ale zauważalnie rośnie – nie jest problemem przekroczenie wówczas 7 l/100 km, co przy zużyciu standardowym (w teście średnio 5,3 l/100 km) stanowi jednak przyrost o 1/3, a więc nie takie bez znaczenia. Lepiej więc nieco zwolnić.
PODSUMOWANIE
Dacia Dokker Stepway, to nader atrakcyjna stylistycznie wersja francusko-rumuńskiego kombivana. Świetnie wygląda, jest dobrze wyposażona, ma atrakcyjną cenę. Gdybym miał jednak coś podpowiedzieć producentowi, to byłaby to sugestia przemyślenia rozszerzenia modelu o trzeci rząd siedzeń. Tyle, że wówczas byłaby to kanibalizacja kompaktowego minivana Lodgy, który również oferowany jest od niedawna w wersji Stepway. Może więc po prostu produkcja siedmioosobowego Dokkera faktycznie mijałaby się z celem? Wszystko zależy tak naprawdę od tego, czy produkcja Lodgy zostanie utrzymana, bo co jakiś czas pojawiają się plotki o tym, jakoby model ten miał zniknąć z oferty Dacii jako ten o najmniejszej sprzedaży, z drugiej zaś strony jakoś trudno mi w to uwierzyć. Któreś z aut w gamie każdego producenta po prostu musi mieć najmniejszą sprzedaż ;-) A przecież nawet w Polsce w minionym roku zarejestrowano 1.246 nowych egzemplarzy Lodgy (a więc średnio niemal 104 miesięcznie), a przez dwa miesiące roku bieżącego – 228 sztuk (średnio 114 miesięcznie), a to znaczy, że być może wersja Stepway tego minivana ożywi sprzedaż. Bo w przypadku Dokkera z pewnością tak będzie. I zupełnie mnie to nie dziwi – Dacia Dokker Stepway, to naprawdę atrakcyjny samochód, który kosztuje niewiele, ale pod względem funkcjonalności jest na drugim biegunie – oferuje jej bardzo dużo. Sprawdźcie sami!
Dziękujemy Firmie Renault Polska za udostępnienie samochodu do testu.
tekst i zdjęcia: Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze