21 wiek jest niesamowity pod względem technologicznym. Mamy smartfony, szybki bezprzewodowy internet, świat stał się globalną wioską. Wszystko zmienia się w tempie niesamowitym a technologia podbija się świat i społeczeństwo. Ale czy na pewno wszystko? Nie, w pewnym kraju nad Wisłą autostrady Polan dzielnie stawiają opór technologicznemu najeźdźcy i nadal żyją w drogowym średniowieczu.
Czasami zastanawiam się, kto tak naprawdę odpowiada w Polsce za autostrady. Czy jest jedna, jedyna osoba, która mogłaby prostą decyzją rozwiązać problem tysięcy kierowców, którzy codziennie muszą męczyć się z przestarzałym systemem poboru opłat na tych ledwie kilku krajowych autostradach. Złośliwi rozwijali skrót GDDKiA jako Generalna Dyrekcja Dwóch Krajowych Autostrad, ale to chyba nie w tym miejscu powinniśmy szukać „winnego”.
Problem leży zupełnie gdzie indziej. Być może w Ministerstwie Infrastruktury. Urzędnicy przyzwyczaili się do bramek a jako istoty niekiedy niechętne zmianom i pracy nie widzą potrzeby tego zmieniać a minister Adamczyk w natłoku ważnych spraw nie pamięta o tym drobiazgu. Być może dlatego, że do rodzinnej Małopolski lata samolotem.
Ale my, kierowcy, widzimy taką potrzebę. Codziennie tracimy godziny na przejazd przez bramki, które jest bardzo łatwo zastąpić systemami, które są w powszechnym użyciu na świecie. I wcale nie chodzi o winiety, tylko systemy elektroniczne. W takiej Nowej Zelandii, którą nader chętnie redakcja Francuskie.pl odwiedza, są to po prostu kamery, które rejestrują przejazd, sprzężone ze stroną internetową. Na tejże stronie wpisujesz numer pojazdu i albo płacisz za pojedynczą podróż albo wykupujesz ryczałt.
Proste i bezproblemowe a dla tych bez internetu lub wykluczonych cyfrowo są na poboczu automaty do opłat.
Można inaczej, proste małe urządzenie radiowe, identyfikujące pojazd i naliczające opłatę. Taki system działa w wielu krajach świata, jeśli już wybierzemy się na antypody to na przykład w Sydney. Technologia najlepiej jakaś współczesna, typu bluetooth czy jakieś RFID, żeby było jeszcze taniej. W wersji „super wypas” może być aplikacja na smartfona.
Ale w Polsce się nie da. Ta nasza osada dzielnych autostrad Polan broni się jak może przed zmianami. I jadąc do Poznania czy Gdańska spotkacie utrudnienia, w bardzo regularnych porach. Tymczasem bramki trzeba po prostu natychmiast zdemontować. Stracone minuty przeradzają się w godziny, wypalone paliwo, straty dla gospodarki. Autostrada jest po to, by jechać szybko i sprawnie. Bramki to utrudniają. Jadąc z Torunia do Gdańska bramki spotkacie dwa razy, to samo między Katowicami a Krakowem, ale już autostrada poznańska to prawdziwe światowe kuriozum, wywołujące w polskich kierowcach wściekłość a u zagranicznych gości niedowierzanie.
Ułatwiajcie kierowcom życie, nie utrudniajcie.
Najnowsze komentarze