Lizbona, stolica Portugalii. Równie dobrze mogłaby konkurować z Paryżem o miano stolicy francuskiej motoryzacji. Citroen, Dacia, Peugeot i Renault są tutaj równie powszechne jak słońce i tradycyjne portugalskie ciasteczka, pasteis de natas, zwane też pasteis de belém. Niecałe trzy i pół godziny lotu dzieli więc nas od tych wszystkich motoryzacyjnych przyjemności. Tak się zdarzyło, że w styczniu redakcja Francuskie.pl podróżowała do Birmingham i do Lizbony, jest to więc okazja by przybliżyć Wam stolicę Portugalii, jej zabytki i to, co można spotkać na ulicach.
W centralnym punkcie Lizbony, nad miastem, góruje zamek świętego Jerzego. Można się tutaj dostać jedną z wąskich i malowniczych uliczek. Zamek jest bardzo duży a jego strategiczne położenie umożliwiało obronę całego obszaru miasta i zatoki. To miejsce trzeba koniecznie odwiedzić, bo daje pojęcie o tym, jak wyglądają poszczególne dzielnice, świetnie stąd widoczne, można też zaplanować zwiedzanie okolicznych atrakcji, jak teatr rzymski czy liczne kościoły. Niedaleko przebiega trasa tramwaju, są też inne świetne punkty widokowe.
A my pod zamkiem spotkaliśmy Peugeot 508 pierwszej generacji.
Schodząc już z zamku trafiliśmy na samochód Dacia Sandero Stepway w niepowtarzalnym złotym kolorze, świetnie komponującym się ze wszechobecnym w Lizbonie… praniem, wywieszanym z okien i balkonów.
Kawałek dalej stały sobie Renault Clio i Renault Megane. Takich francuskich zestawów spotkaliśmy potem znacznie więcej. Niektóre ulice można wręcz nazwać ulicami danych marek, bo nie ma tam żadnego innego auta. Nie wierzycie? To czytajcie dalej.
Chociaż to styczeń, to wybraliśmy się też na jedną z ładniejszych plaż pod Lizboną. Dojazd do miejscowości Cascais zapewnia podmiejski pociąg, kosztujący kilka euro. Jedzie się tam 40 minut, ale warto – zarówno z powodu uroków nadmorskiego miasteczka, plaż jak i świetnych lodów z firmy Santini. Założono ją w 1949 roku a smak na długo pozostanie Wam w pamięci. Jeśli nie macie ochoty na długi przejazd do Cascais, pozostaje wizyta w centrum Lizbony – też znajdziecie tą lodziarnię.
Na pomoście trafiliśmy na dostawczego Peugeot.
Jednak życie w Lizbonie koncentruje się raczej w centrum, na przykład Praca de Figureira, gdzie znajdziecie piękne rzeźby, stoiska z pieczonymi kasztanami czy też doskonały punkt obserwacyjny na przejeżdżające samochody. A jest co oglądać.
W ciągu krótkiego czasu w obiektywie aparatu przemknęły nam Renault Megane II, Peugeot 208 Czy Renault Clio. Popatrzcie też do galerii pod artykułem, tam będzie więcej zdjęć.
Lizbona to także miasto tramwajów oraz… tramwajowych wind. Nie sposób więc nie skorzystać choćby z jednej takiej przejażdżki. Tramwajowa winda to tramwaj, który jedzie po krótkiej trasie kilkaset metrów w górę i w dół. Tramwaj ma jednak znacznie dłuższą trasę.
Wśród starszych modeli spotkaliśmy w Lizbonie kilka perełek. Citroen AX występował w nieprawdopodobnej ilości egzemplarzy – na trasie naszego spaceru po centrum i okolicach znalazło się ich aż sześć.
Był oczywiście Peugeot 405, tutaj na przestrzeni kilku kilometrów znalazły się trzy takie samochody.
Na obwodnicy Lizbony znaleźliśmy Renault 4, które pędziło tak, że z trudem udało się zrobić zdjęcie.
Trafiliśmy też na ulicę Citroenową, gdzie w rządu koło siebie stały Citroen AX, Citroen Saxo, Citroen C1 i Citroen C1 w wersji Airscape – z rolowanym dachem. Gdzieś w tle jeszcze C5, C4 Cactus i C3.
Lizbona to także miasto samochodów elektrycznych. Chociaż w centrum nigdzie nie widzieliśmy ładowarek, to elektryków było znacznie więcej niż w Warszawie. Co chwilę ulicami przemykał Zoe albo Twizy. Widzieliśmy też bardzo dużo Nissanów Leaf.
W centrum Lizbony znajduje się Carmo Convent (konwent Karmelitów), fantastyczne miejsce, które warto odwiedzić z kilku powodów. Chodzenie po kościele bez dachu, szczególnie gdy jest piękne, niebieskie niebo i słońce, jest niepowtarzalnym przeżyciem.
Ale to nie wszystko – tuż obok znajduje się słynna winda, Elevador de Santa Justa. W środku przypomina pokoik wyłożony boazerią. Wyjeżdża się do góry i ogląda piękne widoki na miasto i okoliczne place. Tuż obok znajdziecie też lodziarnie Santini – mało kto tam o tej porze roku zaglądał, a to duży błąd.
Lizbona to nie tylko zabytkowe centrum. Warto wybrać się na zachód, do klasztoru świętego Hieronima.
Budowniczowie tego przybytku mieli tyle pieniędzy, że zbudowali nie tylko naprawdę piękny kościół – a leży tu m.in. Vasco Da Gama – ale także wyjątkowo urokliwy klasztor, którego odwiedzenie bardzo Wam polecamy.
Kawałek dalej znajduje się wieża De Belem. Przynajmniej wyjaśniła się tajemnica skąd twórcy serialu Robin z Sherwood czerpali inspirację do pierwszego odcinka. Wieża jest bardzo malownicza, widok z niej piękny a jest też polski akcent – był tu przez dwa miesiące więziony generał Józef Bem. Wieża jest jedną z najważniejszych atrakcji turystycznych i chociaż czeka tu ciągle tłum turystów – warto.
Przezabawne są światła regulujące wejście i zejście z wieży – czerwone i zielone! Widoki z góry będziecie mieli niezapomniane.
Lizbona to także różny sposób poruszania się. Można chodzić – do większości zabytków w centrum da się bez problemu dojść i poprawić nadwątloną kondycję, można jeździć komunikacją miejską, do czego służą specjalne karty, kupowane w automatach a jak ktoś ma ochotę, to są też taksówki i jest Uber. Nam się udało kilkukrotnie trafić na Ubera w wydaniu francuskim – i co ciekawe zawsze był to Peugeot 308 SW w manualu z dieslem – kierowcy mają chyba jakąś fazę na taki samochód tutaj. Ten ze zdjęcia miał przejechane 180 tysięcy kilometrów a kierowca bardzo go chwalił jako oszczędne i wygodne auto, oferujące sporą przestrzeń.
Miejsc w Lizbonie do zobaczenia jest całe mnóstwo więc na koniec jeszcze mała niespodzianka. Museu Calouste Gulbenkian to miejsce, gdzie można zobaczyć wiele cennych zabytków, w tym obrazów. Jest Renoir, Monet i wielu innych ciekawych twórców. Warto tu się wybrać, choćby, żeby zobaczyć obraz nazywany niekiedy prześmiewczo „Dziewczyna z komórką”.
Ale mało kto wie, że od zachodniej strony muzeum znajduje się mały warsztat samochodowy. W środku stoi pięknie odrestaurowany żółty dwuosobowy Citroen 2CV. Po godzinach pracy można go oglądać niestety tylko przez szybę.
I tym Citroenowym akcentem prawie kończymy wizytę w Lizbonie, bo jeszcze trzeba wspomnieć o lizbońskich taksówkach. Po ulicach jeżdżą duże ilości takich taksówek jak Citroen C-Elysee, Dacia Logan MCV czy Dacia Logan. Jest też sporo Peugeotów i Renault Megane.
Najnowsze komentarze