Były późne godziny nocne gdy na ulicy Bocheńskiego pojawił się Citroen a tuż za nim radiowóz. Policjanci po chwili jazdy za cytrynką włączyli sygnały świetlne i zatrzymali auto do kontroli. Rozpoczęła się dyskusja o 4 śladach, które samochód zostawia na śniegu. Kontrolujący zabrali dowód rejestracyjny i skierowali samochód na ponowne badania techniczne. Powód? Brak równych śladów przednich i tylnych kół. Na nic zdały się wysiłki pana Adama, który próbował wyjaśnić policjantom, że taką budowę mają wszystkie Citroeny CX fabrycznie. Zdaniem policjantów nie może być tak, że samochód ma różny rozstaw kół. Nie dali się przekonać. Na pokwitowaniu zatrzymania dowodu napisali: „brak śladowości kół” dając najlepszy dowód swej niewiedzy.
Zajrzyjmy więc do danych technicznych Citroena CX:
- rozstaw kół przednich: 1588 mm
- rozstaw kół tylnych: 1368 mmNie trzeba zresztą tego czytać, by zobaczyć gołym okiem różnicę na samochodzie. I trzeba być doprawdy wielkim fantastą aby przyjąć, że tak wielkie różnice powstały w wyniku uszkodzenia czy wypadku, jak to zapewne próbowali interpretować policjanci. Podobnie jest zresztą w przypadku następcy CXa. Citroen XM posiada inny rozstaw kół z przodu i z tyłu (odpowiednio 1520 i 1447 mm). W związku z tym posiadacze tych i podobnych aut również powinni czuć się zagrożeni i jak ognia unikać Katowic, ponieważ może się okazać, że wyjątkowa fachowość, wiedza i niesamowicie bystre oko polskiej policji nie pozwoli im spokojnie jeździć po drogach publicznych. Co więcej, może dojść do tego, że każdy z posiadaczy tego typu samochodów, będzie musiał wozić ze sobą dokumentację techniczną potwierdzoną przez konstruktora, producenta i powiedzmy Urząd Ds. Citroenów oraz Innych Aut z Nietypowym Rozstawem Kół Przednich i Tylnich. Ale czy to policji wystarczy?
Żeby wyjaśnić tę bulwersującą sprawę zadzwoniliśmy do Wydziału Prasowego Komendy Policji w Katowicach. Tam dowiedzieliśmy się, że jeśli jedyną przyczyną zatrzymania dowodu był rozstaw kół, to nie był to najlepszy powód a kierowca ma 100% szansę na odzyskanie dowodu, o ile zrobi badania techniczne. Potem może złożyć skargę na policjantów i uzyskać odszkodowanie od policji.
I właściwie wszystko byłoby w porządku, ale w całej tej historii zastanawia jedno. Obywatel nie powinien bowiem udowadniać, że nie jest wielbłądem. Posiadając samochód, który ma homologację i jest dopuszczony do ruchu, nie powinien się obawiać ciągłych szykan ze strony policji. A tymczasem wygląda na to, iż pan Adam zmuszony będzie najpierw do kosztownego jakby na to nie patrzeć badania technicznego, potem do odzyskiwania swojego dowodu sprawnego samochodu a na końcu czeka go jeszcze zapewne długa droga do odszkodowania za poniesione straty. Pomimo ewidentnej winy policji, nie można tego procesu niestety skrócić. Co więcej, nie jest pewne, czy obejdzie się bez sprawy w sądzie. A kto zapłaci za czas i nerwy kierowcy, spowodowane niekompetencją policji?
Panu Adamowi życzymy więc wytrwałości i cierpliwości w walce o swoje a wszystkim nam – kierowcom – abyśmy nie musieli uczestniczyć w podobnych zdarzeniach.
Najnowsze komentarze