Wzrost ilości samochodów elektrycznych nie stanowi na razie poważniejszego problemu dla sieci energetycznych w Europie. Co więcej, eksperci podkreślają, że może być korzystny w dłuższej perspektywie. Francja chce zakończyć sprzedaż nowych samochodów spalinowych w 2040 roku. Kraj ten planuje, że do 2028 roku na ulicach ma pojawić się około 5 milionów samochodów elektrycznych. Nie powinno to jednak przełożyć się na gwałtowny wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną.
Wyzwaniem jest oczywiście pora ładowania, tak, aby nie nakładała się ze szczytem zapotrzebowania w danym regionie. Ale producenci już dzisiaj pokazują, że można radzić sobie z tym problemem. Renault opracowało aplikację – obecnie dostępną w Holandii – o nazwie „Z.E. Smart Charge”, która pozwala kontrolować ładowanie pojazdu elektrycznego w zależności od dostępności energii w sieci. Użytkownik określa swój czas odjazdu a ładowanie jest uruchamiane zgodnie z informacjami przesyłanymi przez zarządcę sieci. Ale to nie koniec możliwości, jakie dają auta elektryczne.
Samochody mogą również same stać się akumulatorami energii i wprowadzić energię elektryczną z powrotem do sieci, aby równoważyć zmienność odnawialnych źródeł energii lub stabilizować popyt. Co ważne, ze starych akumulatorów samochodowych można budować magazyny energii. I takie projekty są już prowadzone.
I chociaż dzisiaj samochód elektryczny dla każdego wciąż wydaje się odległą perspektywą, to bieżący rok będzie upływał pod znakiem kolejnych premier. Nowy elektryczny Peugeot 208 (340 kilometrów zasięgu!), Renault Zoe 2, DS3 Crossback eTense – to dopiero początek.
Rok 2019 będzie rokiem samochodów elektrycznych.
źródło: Le Point, AFP
Najnowsze komentarze