Alpine A110 to samochód, który w zasadzie powinien nazywać się Ego 1. Służy w zasadzie tylko do jednej rzeczy – do przyjemności z jazdy. Można nim jeździć szybko, można jeździć normalnie, można się ścigać – bo jest nastawiony wyłącznie na pokonywanie przestrzeni zapewniając maksymalną dawkę czystej przyjemności prowadzenia. Alpine przyspiesza do setki w 4 sekundy, trzyma się drogi jak przyklejony i nie ma nic, co rozpraszałoby kierowcę. I zaskakuje, niesamowicie zaskakuje.
W środku znajdziecie kierownicę, przyciski zmiany biegów i sportowe fotele, piekielnie wygodne nawet przy 12h jazdy non stop. Nie mają żadnej regulacji – wyłącznie przód i tył. O regulacji oparcia czy podnoszeniu można zapomnieć. To jednak nie ma znaczenia, wszyscy kierowcy, którzy do tej pory mieli okazję zasiąść za kierownicą Alpine szybko znajdowali odpowiednią pozycję.
Środek jest raczej ascetyczny. Nie ma schowków, ani w drzwiach ani przed pasażerem, jedyne miejsce, gdzie można położyć drobiazgi jest pod konsolą środkową i to z dość trudnym dostępem, do tego z tyłu pomiędzy kierowcą a pasażerem jest niewielka zamykana torba. W sam raz na kilka drobiazgów. Umiejscowienie z tyłu zniechęca skutecznie do korzystania z niego w czasie jazdy. Ta chęć skupienia uwagi kierowcy na jeździe idzie jeszcze dalej. Żeby dostać się do wyświetlania pozostałego zasięgu auta, trzeba się trochę nagimnastykować a podstawowy zestaw wskaźników dotyczy jazdy sportowej. Ale kluczem do przyjemności w tym samochodzie jest jazda.
Alpine jeździ obłędnie. Samochód rozpędza się do setki w nieco ponad cztery sekundy i robi to chętnie. Trzyma się na zakrętach jak przyklejony, jego zachowanie można określić jako neutralne, daje dużą dozę pewności i bezpieczeństwa na drodze. Alpine całym sobą woła o ostre zakręty i dynamiczne trasy. To jego żywioł. Jednak można nim jeździć zupełnie normalnie, na długie trasy. Przy prędkościach autostradowych jest zadziwiająco oszczędny. Moje średnie spalanie z tysiąca kilometrów to 7,9 litra na 100 kilometrów.
Także zawieszenie zachęca do traktowania Alpine jako samochodu … na codzień. Jest twarde, ale to taki stopień twardości, który zachęca a nie odrzuca. W wielu sportowych samochodach konstruktorzy nie zauważyli granicy między sensownym amortyzowaniem a sportem. Alpine gra w zupełnie innej lidze. Nisko położony środek ciężkości umożliwił lepsze zarządzanie amortyzacją.
Trzy zaskakujące rzeczy, które sportowy samochód Alpine robi lepiej niż większość aut
- Przyspiesza do setki w cztery sekundy. To wystarcza, by zostawić daleko z tyłu 99,8% populacji na drogach,
- Przyciąga uwagę zawsze i wszędzie. Nieodmiennie, gdziekolwiek się pojawi, zawsze budzi ogromne emocje, pytania oraz zainteresowanie,
- Jeździ jak samochód sportowy a zużycie paliwa ma jak zwykłe, nieduże auto. Dzięki temu w trasie osiąga spore zasięgi na swoim 45 litrowym zbiorniku.
A my rozpoczynamy testy Alpine
Tysiąc kilometrów za nami – a przed nami jeszcze tydzień jazd testowych. Pełną relację z testów zamieścimy w najbliższym czasie. Jedno jest pewne – Alpine budzi wielkie emocje.
Najnowsze komentarze